Pytioni

Koronawirus obnażył pewne dziwne zjawisko, zarówno widoczne w lekturze gazet jak i w telewizji i internecie; mianowicie pojawił się niczym grzyby po deszczu – wysyp proroków. Ludzie ci, najczęściej znani z tego, że są znani, ponadwymiarowo nazywani celebrytami, snują swoje przewidywania, które można podsumować w jeden sposób: nic nie będzie takie jak dawniej; wszystko się zmieni, świat będzie po epidemii zupełnie inny; będziemy żyć inaczej – no i tutaj dalej następowały rozmaite przewidywania, w większości całościowe.

Tych kilka czasopism, które stale śledzę oraz jedna gazeta i z doskoku rozmaite informacje z innych źródeł pokazują ciekawą prawidłowość, mianowicie pośród tych proroków brakuje raczej  prorokiń. Żadna z kobiet, o ile sobie dobrze przypominam, nie pokusiła się o przedstawianie całościowej prognozy na to, co będzie w przyszłości Dlaczego kobiety w tej sprawie nie zabierają głosu albo głos ich niknie? Czy z tego powodu, że z natury rzeczy są bardziej praktyczne, czy dywagacjami swoimi nie lubią udawać się w rejony niesprawdzone, co do których nie mają żadnych danych, żeby wydawać sądy, czy dlatego wreszcie, że są niewygodnymi konkurentkami dla świata, męskich, pożądanych i oczekiwanych przewidywań? Wszak wieszczki, podobnie jak i wiedźmy były kobietami, a to, że jakiś Polak przywłaszczył sobie licencję na nie, tworząc wiedźmina, nie upoważnia nikogo do wiary w wyłącznie w męskich wieszczów. 

Tak jakoś jest, że wszystkie przewidywania Pytionów idą właściwie dwóch kierunkach: co będzie po koronawirusie – po pierwsze, że bardziej wejdziemy w świat oderwany od rzeczywistości, a przekierowany na stronę cyfrową; będziemy się ze sobą kontaktować cyfrowo, będziemy ze sobą w ten sposób pracować zdalnie, będziemy tak rozmawiać, będziemy seks uprawiać za pomocą za pomocą środków cyfrowych – jednym słowem praktyczne kontakty między ludźmi ulegną zmniejszeniu lub zawieszeniu.

Po drugie – rządy i władze wykorzystają sytuację, by wzmocnić nasze klatki, założyć kagańce, posegregować, oznaczyć i  weryfikować pod względem zdrowotnym i każdym innym, jakie przyjdzie prorokom do głowy. Wszczepią nam chipy, przymusowo zaszczepią, zmierzą odległość od innych, programowo sklasyfikują wyraz twarzy i zaliczą do kategorii pożądanych lub nie, rozliczą z każdej zmarszczki, każdego grymasu, przypadkowej bliskości nieznanej ale niepożądanej osoby. Wszystko za pomocą techniki oczywiście. Skoro umożliwia, to dalejże, nieważne koszty, racjonalność stosowania rozwiązań, opór materii także ludzkiej.

Wydawać się może, że nasi Pytioni upajają się tymi wizjami, wyposażając je w zestaw atrakcji obejrzanych w filmach sf, podobnie jak czynią to prolajfiści szokując zdjęciami pokawałkowanego mięsa i każąc domyślać się pod nimi abortowanych płodów, świadomi, że sterowane fantazje wyrazistsze są niż to, co spontanicznie zwykłym ludziom wpadnie do głowy. W dodatku brakuje im talentów takiego Nostradamusa, który proroctwa swoje owijał w literacką formę i tworząc zagadki w zagadkach potęgował napięcie i zmuszał do myślenia. Nasi prorocy wieszczą pałką przez łeb, jedynie dla okrasy używając czasem niezrozumiałych słów, jeśli jednak komuś przyjdzie do głowy sprawdzić ich znaczenie w słowniku – polegnie z powodu niezgodności z prawidłowym użyciem. 

Czy w istocie tak będzie? Czy proroctwa się spełnią? Nie, nie, nie będzie tak, bo nie zostałaby wówczas zaspokojona podstawowa potrzeba człowieka – piramidy władzy. Rząd nami rządzi, ale my musimy też mieć kogoś, kogo opanujemy, weźmiemy za pysk, co dowodnie widać chociażby z porannego mojego przebudzenia, które odbyło się w takt życia pewnej rodziny mieszkającej nade mną i straszliwych wymysłów pana, szlochów pani oraz ciskania rozmaitymi przedmiotami.

 Ludzie potrzebują rozładowania; to rozładowanie musi się pojawić jako złudzenie słusznego ukarania kogoś za coś niewłaściwego, zbyt głęboko wryta w nas jest biblijna zasada winy i kary. Nie zaspokoi tej potrzeby jakiś cyfrowy udział w życiu społecznym, wyprany z emocji, z możliwości potępiania i okazywania tego potępienia jednostkom, bowiem cyfrowy świat musi eliminować jednostkowe egzekucje, rezerwując dla władz ich prawo. Normalny człowiek, żeby żyć, musi komuś od czasu do czasu sprawić łomot, najchętniej rodzinie. Musi czegoś żądać, coś nakazywać, a od czasu do czasu sypnąć pieniądzem (najlepiej fałszywym, jak banknoty które wieczorem spłynęły z wiatrem na mój balkon). Polak to nie Chińczyk, Koreańczyk czy przedstawiciel innej nacji, od dziecka przyzwyczajany do dyscypliny i posłuszeństwa.

Tak czy inaczej, kobiety (jak zwykle) miałyby gorzej. Nie widzą więc potrzeby martwienia się na zapas, skoro na zapas nie mogą odczuć satysfakcji. Cóż im z tego przyjdzie, że w ramach rekompensaty za ograniczenia dostaną więcej możliwości strojenia się, dbania o cerę, cellulit, bezbolesne usuwanie niechcianych włosków, zdrową dietę i rozrywki?

Polska nie jest krajem przyjaznym Pytii (chociaż hołubi Pytionów). Po pierwsze, są brzydkie i stare, a więc dostrzega się je wówczas, gdy chce się nagłośnić jakiś problem, do którego prezentacji mogą zostać użyte. Młode i ładne nie mają talentu wieszczek, jak otworzą buzie, plotą same głupoty; młode i brzydsze leczą się na depresję i inne pokrewne choroby. Po drugie, staruchy są za mądre, jak na zwykłego człowieka, za bardzo skomplikowane, trzeba myśleć, gdy się ich  wysłuchuje. Nie jest to wskazane w przypadku proroków i kandydatów na prezydenta – oni muszą się tylko przypodobać. Czasami wystarczyć musi wymyta i wygolona twarz, błyszcząca od kremu i na odległość, przez ekran telewizora, pachnąca aromatem  modnych perfum albo przeciwnie, prezentująca dwudniowy (ale już nie trzydniowy) zarost, golony innym ostrzem do wąsów, a innym do brody. Dobrze widziany jest także kościółkowy wyraz twarzy i kaznodziejski zaśpiew w głosie, niezależnie co wydostaje się spod maseczki (najchętniej czarnej) w postaci słów, ponieważ na początku ponoć było SŁOWO.

Samochody mają swoje modele, ludzie też muszą być sklasyfikowani. Samochody, prorocy i prezydenci muszą być użyteczni. Komu? Oczywiście użytkownikom. Pytioni są pod tym względem niezastąpieni, łatwo poddają się klasyfikacji, podniecają się nad miarę własnymi słowami, a jeśli któremuś zdarzyło się coś kiedyś opublikować lub publicznie stwierdzić i spotkać się z odzewem, we własnym mniemaniu sądzą, że są warci co najmniej posady pod żyrandolem. Pytie zazwyczaj nie są pewne swojego talentu, uważają, że Pytiami się bywa, a nie jest. Jak takie klasyfikować?

Rozprawmy się więc po kolei z proroctwami. 

Że świat cyfrowy zastąpi rzeczywisty świat w pracy zdalnej. Pudło. Ludzkim dążeniom do wolności w równej mierze odpowiada dążenie do posiadania światłego, ojcowskiego kierownictwa, w postaci na przykład szefa. Że te dążenia się nawzajem wykluczają? Nieprawda! To taki paradoks – w poczuciu pełnej wolności oddaję się w twoje ręce! Wszyscy coache, którzy nabrali wiatru w żagle nawołują, żeby pracując zdalnie, zamknięci we własnej sypialni, łazience lub kuchni, ubierać się jak do pracy, w kostiumy z jedwabną bluzką i szpilki, mężczyźni pod krawatem. Czemu to robią? Zaobserwowali, że człowiek umundurowany z natury rzeczy jest bardziej zdyscyplinowany. I po trosze mają rację. Ja, pisząc odcinki Babci ezoterycznej w koszuli nocnej i kapciach, na szybko zapisując poranne przemyślenia, używam innych słów, niż gdy zasiądę do komputera umyta i ubrana oraz napełniona stosownymi lekarstwami. Nie wyrywam sobie niechcianych włosków, bo wyobrażam sobie, że z każdym takim wyrwaniem usunę jakąś cząstkę ważną dla mojego samopoczucia, zadowalam się przycinaniem co powoduje, że nie odzywają się we mnie ciągoty masochistyczne i nie tęsknię za szefem, bogiem i interpretatorem mojego świata.

Interpretacja jest tu najważniejsza. Pytia tylko wieszczyła, Pytioni także interpretują, a w porywach starają się narzucić nam myślenie uznane przez nich za ważne odkrycie. Pytię nie obchodził status społeczny słuchacza, poziom intelektualny, zdolności, Mówiła, co miała powiedzieć, niezależnie co nią sterowało, a resztę miała w nosie. Pytioni, jak handlowcy, starają się mówić do określonego targetu, segmentu rynku, dla większej pewności objaśniając rzeczy dawno już objaśnione i przeżute, żeby przypadkiem nie zostali źle zrozumiani. Przypadkiem zupełnym chyba bywa, że ponieważ są politycznie zaszufladkowani, dbają o zaszufladkowanie swojego przekazu. Za niejasności nikt wszak nie płaci!

Kolejne proroctwa:

Że cyfrowo będziemy uprawiać sex. Wątpię. Kto będzie, ten będzie, kto woli mózg niż ciało, nie zadowoli się erzacem. Dowodem jest tu wysyp pisarek typu sado-maso, kwalifikujących się spośród facebookowych grup piszących dla rozrywki bitych przez mężów żon, zapobiegliwie łowionych przez wydawców nowej erotycznej prozy, nadających swoim zdobyczom przejściowe pseudonimy i pozostawiając je bez umówionej kasy, kiedy wyciągnie się już maksimum ze sprzedaży ich produkcji. Dzięki nim bowiem nie upada w naszym kraju literatura piękna. Istnieją także ludzie, którzy wolą starodawne sposoby, nie dążący bynajmniej do wyrafinowania i innowacyjności, zwłaszcza cyfrowej.

Że nas zaszczepią, zaczipują i skontrolują biometrycznie. To kosztuje, a państwo nasze kochane się spłukało. W dodatku ludzie pozbawieni pracy i zmuszeni kraść, stanowią część, która może pociągnąć za sobą do zguby tych, którzy kradną w sposób bardziej wyrafinowany – załatwiają sobie miliony na coś tam, jakieś badania i wynalazki, ale już nie wynajdują niczego poza nowymi sposobami załatwiania milionów, czyli metodą na wnuczka w wersji dla wykształciuchów. Śledzenie wszystkich ludzi może przynieść zaskakujące rezultaty, nie dla wszystkich korzystne. Najlepszym dowodem jest wszechobecność kamer, ostatnio nagrywających wpadki rządzących, na tyle słynne, że opiewane w piosenkach, niszczących potem całe składy stacji radiowych.

Moje doświadczenie przywołuje to wszystko, co twierdzono lata temu w sprawie nieuchronnej rzekomo wojny atomowej. Jak wszystkie prognozy katastroficzne i ta nie spełniła się, przynajmniej nie w wersji oczekiwanej. Nie spuszczono nowych bomb atomowych, za to wybuchł pokojowy w zamiarach Czarnobyl. Tysiące budowanych schronów przeciwatomowych nie zabezpieczało ludzi, za to budowano i nadal się wzmacnia sarkofag dla elektrowni. Młodzi ludzie w moim wieku nie wierzyli, że uda im się doczekać starości i w związku z tym spaskudzili swoją młodość tymczasowością swoich przedsięwzięć i zachowań. Ci, którzy nie uwierzyli w proroctwa, budowali swoje życiowe powodzenie, podwaliny majątków i dziś się z nas śmieją.