Balkonowy dziennik zarazy 2

Na moim balkonie hula wiatr zrywając co i raz pokrywkę z wiadra na śmieci, oczekujące na dobrą duszę do ich wyniesienia, a w mojej głowie hulają obrazoburcze myśli: „a gdyby tak doczekać nocy i wyrzucić worek z woreczkami śmieci prosto w krzaki pod moim balkonem?” Jedna obrazoburcza myśl rodzi inne.

Prenumeruję cyfrową „Politykę”, a w ostatnim numerze okładka wypełniona jest kolorowymi maseczkami. Wszak my, ludzkość rodzaju żeńskiego, celujemy w przyozdabianiu naszych więzień. Śledząc tendencje naszych władz, dbających ogromnie o nasze dobro, moralne zwłaszcza (o czym świadczy procedowanie naszościowych ustaw o zakazie aborcji i wychowania seksualnego tudzież przygotowaniu młodzieży do oglądania masakr wszelakich), możemy podejrzewać, że wkrótce odzieją nas w coś w rodzaju burek, przez jakiś czas dozwalając wzorzyste i kolorowe, potem jednak, jak w Iranie, zezwalając na jedną lub dwie prawomyślne barwy.

Coś, co kiedyś w krajach pustynnych było zapewne osłoną przed piaskiem, niedawno jeszcze w naszym świecie poddane ostracyzmowi jako demonstracja religijności i odmienności, dziś wraca w innym świecie i innej kulturze z innym uzasadnieniem wprawdzie… Argument, że nie można zasłaniać twarzy na przykład w czasie demonstracji, bo nie rozpozna się agresorów, upadł w obliczu prawdy, że każdy ma telefon i jak w Chinach, można mu przypisać kolorowy kod, pozwalający wejść lub nie wejść tu i tam, a przy okazji i na inne ograniczenia zezwoleń i premiować określone zachowania. Śmiało więc można uchwalić nakaz noszenia burek (wszak epidemia ma mieć kolejne fale, nawet do 2025 roku, a same maseczki stanowią wątłą ochronę; wirusa można przynieść na ubraniu). Kobiety zaczną je ozdabiać ale w końcu im się tego zabroni. Na haftach pył się utrzymuje zbyt długo (a idzie susza) i jak śledzę kierunek badań wirusa, odnajduję informacje, że sprawdza się rodzaj tkanin i czas utrzymywania się na nich, a także zależność tego przebywania od koloru. Nosząc na przykład fioletową burkę zagrażasz życiu współobywateli – tak mogą brzmieć uzasadnienia.

Balkonowa wieszczka zachłystuje się własnymi pomysłami i przysięga już więcej w życiu nie tykać SF, tak ją to przeraża.

Powracają jednak buntownicze myśli o wyrzuceniu worka ze śmieciami, Śmierdzą wszak, nawet na balkonie, a tu, póki co, nie zamontowano kamery, jak w śmietniku, bowiem technicznie pozostajemy daleko za Chinami. Od myśli w rodzaju „na złość mamie odmrożę sobie uszy”, a na złość władzy zaśmiecę okolicę, odciąga mnie akurat dobra dusza z workiem marchwi od innej dobrej duszy, z której to marchewki będę mogła robić sobie sok. Wręczam więc dobrej duszy worek ze śmieciami, proszę o kilka drobnych przysług (przykręcić śrubkę, napełnić wodą butle do podlania roślin na balkonie, zdjąć coś z górnej półki, a na inną coś włożyć i takie tam), aż dobra dusza umyka wreszcie w popłochu zabierając worek ze śmieciami ale zapominając zabrać swojego worka i toreb po marchwi, cebuli i jabłkach.

Triumfująca wieszczka balkonowa, przekonana o jeszcze istniejącej własnej sprawczości pociesza się, że zarówno noszenie maseczek jak i przyszły nakaz noszenia burek, a co więcej zakaz aborcji i wychowania seksualnego jej nie dotyczy, w poczuciu  rozwiązania jednego z ważkich problemów życiowych zapada w samozadowolenie. W dodatku nie ma smartfona, a gdyby nawet miała i gdyby ktoś wyświetlał na jej telefonie (nie wiem czemu, jak w Chinach, potrzebny jest smartfon) kolorowe kody: zielony, żółty i czerwony, nie będzie jej to dotyczyć, dopóki ktoś nie wyświetli kodu czarnego.

Jednak póki co kod czarny na razie nie istnieje, a ludzie władzy przyjmują strategię wirusa – jak najdłużej nie zabijać swojego nosiciela, chociaż czasami sam się wykończy. 

Appendix: z samozadowolenia wypędzają mnie ci, co w balkonowej paranoi poszli jeszcze dalej:

„Wielu z Was zdaje sobie sprawę, że jesteśmy blisko harmonogramu ujawnienia i rzeczywiście odsłoni on wiele zaawansowanych technologii, które zostały przekazane ludzkości od naszych galaktycznych braci i sióstr, którzy współistnieją w wymiarowych królestwach wyższych od naszych. Technologie tego typy były dostępne dla ludzkości od wielu, wielu dziesięcioleci, ale są ukrywane przed nami, aby zapewnić firmom i kartelom farmaceutycznym utrzymanie niesamowitych poziomów zysku i ich silnej pozycji w odniesieniu do kontroli świadomości nauk humanistycznych. Technologie te są w stanie skanować cały system cielesny człowieka i rekordyfikować dowolne blokady na dowolnym poziomie – eterycznym, fizycznym, mentalnym czy duchowym. Technologie te są zdolne do liczenia komórek i liczby krwinek oraz do korygowania nierównowagi w zakresie energii i pola fizycznego. Oto cytat z wcześniej ukrytego dokumentu:

„Istnieją trzy rodzaje łóżek medycznych:
(1) Holograficzne łóżka medyczne.
(2) Regeneracyjne łóżka Med, które regenerują tkanki i części ciała, napędzane przez inne źródło.
(3) Re-atomization Med Beds, które w około dwie i pół do trzech minut odrodzą całe ludzkie ciało, od stóp do głów.”

Panie Owsiak! Może załatwiałby Pan takie łóżka dla DPS-ów!