Kilka miłych słów o mężczyznach

Zobligowano mnie do napisania tego tekstu celem zachowania równowagi, która w przyrodzie niewątpliwie ma miejsce. Mając za mało przykładów pozytywnych z doświadczenia własnego, udałam się po wsparcie do literatury oraz moich znajomych.

Pierwsza z zagadniętych kobiet opowiedziała mi, że mężczyźni mają wiele tajemnic i znakomicie je ukrywają. Dopytywana o szczegóły opowiedziała mi o człowieku, który nigdy z niczego się nie wywiązywał, ponieważ rządził nim alkohol. Zawsze jednak znakomicie udawał, że jest w stanie wszystko zrobić, tylko napotyka na rozmaite niespodziewane przeszkody. Spytałam, czy ukrywał swój stan przed nią skutecznie.

– Ależ nie – zawołała. Wprawdzie zawsze był świeży, pachnący, w garniturze i pod krawatem, ale w jego domu można było napotkać w różnych dziwnych miejscach puste butelki.

Gwoli sprawiedliwości muszę dodać, że kobietom też to się trafia, tyle że bywają skuteczniejsze i zapewne butelki lepiej chowają albo częściej wyrzucają. Czasem też dla kamuflażu trzymają alkohol w słoikach.

Pewien mężczyzna w oczach swojej rodziny był super przykładnym i wiernym mężem, bo jego dorosły syn twierdził iż jest on jednym z niewielu znanych mu mężczyzn, którzy nie zdradzili żony. Nie wydawało mi się to prawdopodobne, jako że brał udział w wojnie, był wojskowym, a w czasach pokoju chętnie podróżował (bez żony) po licznych krewnych. Oczywiście wszystko wyszło na jaw, gdy zmarł i krewne zaczęły (jak to w rodzinie) dzielić się wspomnieniami. Nie uważam więc, że ukrywał swoje romanse skutecznie, tyle że nikt nie dociekał i go nie sprawdzał. No i po wsiach krążyły opowieści o eleganckim mężczyźnie, który miał zawsze wyczyszczone do połysku buty i przed wejściem do izby pucował je chusteczką do nosa.

Inna znajoma opowiada mi o mężczyźnie, który rozrzucał po całym mieszkaniu brudne majtki i skarpetki, a strofowany udawał, że nie wie o co chodzi. – Wszak twoje dzieci rozrzucają klocki po podłodze, a nie upominasz ich, choć prędzej przez taki klocek można się zabić, niż przez moje skarpetki. Czasami w celach wychowawczych kładł ową bieliznę na stole, między talerzem z zupą, a sztućcami i szklanką z kompotem, wymawiając żonie, że w kawiarniach kobiety kładą swoje torebki, czasem znacznie większe, także na stole. Ponadto są nierozsądnie przesądne, bojąc się stawiać torebki na podłodze.

Zarzucicie mi zaraz (całkiem słusznie), że powołuję się na przykłady banalne, trywialne i przyziemne, a świat jest i był pełen mężczyzn rozwiniętych intelektualnie, myślacych i refleksyjnych, innych niż specjalista od porównywania majtek i torebek.

Sięgnę więc do lektury antologii „Wywiady prasowe wszech czasów” wyboru i opracowania Christophera Silvestera, wyd. „Iskry” 2005. Mocnym początkiem antologii jest wywiad z Brighamem Youngiem z 1859 r. (tak, tak, tym słynnym przywódcą mormonów!). Na pytanie dziennikarza „Czy system panujący w waszym Kościele jest akceptowany przez większość należących do niego kobiet?” odpowiada w sposób nie dający się podważyć: „Nie mogą być bardziej temu przeciwne, niż ja byłem, kiedy po raz pierwszy zostało to nam objawione, jako wola boża. Wydaje mi się, że na ogół pogodziły się z tym, podobnie jak ja, jako z wolą Boga”.

Kolejne wywiady, którego idee mnie zafrapowały to wywiad z Thomasem Edisonem, słynnym wynalazcą, Otto Leopoldem von Bismarckiem i Theodore Roosveltem. Ilość bzdur, które wypowiadali ci panowie, nie mieści się w głowie. Pytani o różne sprawy w swoich dziedzinach zainteresowań, wypowiadają się o nich, jakby w ogóle nie myśleli nad wygłaszanymi twierdzeniami; kierują się logiką pana od majtek i skarpetek oraz damskich torebek.Roosvelt pytany o perspektywy uprawianie sportów w Stanach, utożsamiał go z polowaniami na grubego zwierza i dostępnością przestrzeni dla myśliwych.

Bismarck narzekał na nadmierną liczbę wykształconych biedaków z klas niższych, (zaliczając do nich synów pastorów); z tego, że nie spotkał bankiera zarabiającego miliony i zadowolonego ze swojej pozycji, wysnuwał wniosek, iż robotnicy z naury swej też nie będą nigdy zadowoleni, więc przejmowanie się ich niezadowoleniem jest bez sensu, co uważał w dodatku za bardzo życzliwe do nich podejście. „Narzucanie robotnikom ile godzin powinni lub nie powinni pracować, jak również odbieranie im należnej władzy nad dziećmi w związku z pracą, którą wykonują, by zarobić na chleb, uznaję za niepożądaną impertynencję” – perorował. On uznaje – rozumiecie, nie sami zainteresowani.

Edison uważał za optymalną liczbę godzin pracy 20, a snu 4, które jego zdaniem powinny każdemu wystarczyć. W ogóle nie pojmował, że Francuzi, spotkani na Wystawie Światowej w Paryżu, mogą zajmować się czymś innym, niż ciężką, fizyczną pracą. Uważał, że we Francji panuje wszechwładne lenistwo, a dowodem na to było, że inżynierowie, którzy go odwiedzili, „byli modnie ubrani, w rękach mieli laski”. Negatywnie wypowiadał się o ewentualnych wynalazkach, które dziś odmieniły świat, jak urządzenia do przenoszenia obrazu na odległość, czy aparatura medyczna. Za dobrodziejstwo zdrowotne uważał niesłychane ilości cygar, które wypalał.

Jedynym w tym towarzystwie, dość logicznie wypowiadającym się człowiekiem o przemyślanych opiniach (choć niewątpliwie bardzo przewrotnym), wydawał się Karol Marks.

Literaci i ludzie sztuki też nie wydają się w tym towarzystwie mądrzejsi. Oskar Wilde twierdził, że „starców nie powinno się ogladać ani słuchać”, a analizę porównawczą krytyki francuskiej i angielskiej sprowadza do postaci pojedynczych osób, z którymi wyraźnie ma na pieńku, co powoduje że jest (w tym wywiadzie przynajmniej), okropnym nudziarzem.

Henryk Ibsen w kwestii kobiecej w 1897 roku twierdził, że zrównanie pozycji kobiet z pozycją mężczyzn zajmie kilkaset lat i emancypacja będzie uzależnione od wzrostu siły fizycznej kobiet i „nie ma nic wspólnego z pojedynczą akcją kilku zwariowanych jednostek”.. Wygłasza też takie opinie: „Tam, gdzie społeczeństwo jest niemoralne do szpiku kości, jak to się dzieje w norweskich miastach, a zwłaszcza tutaj (w Christianii) , kobieta cieszy się większą swobodą, niż tam, gdzie cnotliwe życie jest bardziej przestrzegane”.

Wszystkie wymienione przykłady (a przeczytałam dopiero 115 stron książki z 411) wskazują na to, iż znani, cenieni i szanowani członkowie męscy społeczeństw odznaczali się nieusprawiedliwioną zupełnie pewnoscią siebie i dezynwolturą i nonszalancją. Możecie powiedzieć, że były to inne czasy i owe „autorytety” posługiwały się współczesnym stanem wiedzy ogólnej i szczegółówej, ale nie będziecie mieli racji. Nawet wówczas pewne rzeczy były dostępne ludziom z odrobiną pomyślunku. Taki Edison, gdyby trochę poobserwował otaczających go ludzi nie twierdziłby, że są leniwi, gdy nie są w stanie pracować po 20 godzin na dobę, wszak łatwo zauważyć, że on sam był pod tym wzgledem wyjątkiem.

W męskiej połowie ludnosci to nadal tkwi – to przekonanie, iż są pępkiem świata, który ma do nich się dostosować, a którego wcale nie potrzebują zrozumieć. Zagraża im wszelka odmienność, odstająca od standardu.

Jedyną dobrą rzeczą, którą mogę uczciwie napisać o panach (nawet o tym od majtek i skarpetek), jest fakt, że w skali mikro nie dbają o porządek wokół siebie. Niestety, świat kobiecy w tym względzie, kierując się fałszywymi ideami, przywiązuje nadmierną wagę do czystosci i poukładania swojego dobytku. Może to brać się z czasów, gdy przemieszczający się w pierwotnej hordzie mężczyźni nieśli ze sobą oszczepy, a kobiety na własnych plecach całą resztę, plus dzieci, musiały więc mieć dobrze rozmieszczone drobiazgi w swoich zawiniątkach. Niestety, ta dobra strona charakteru mężczyzn, pozwalająca im na odstępstwa od logiki porządkowania, nie rozciąga się na życie państw i przyrody, które pragną uporządkować. Dziki wystrzelać, puszczę wyciąć, ulice wybetonować, ludzi podzielić na zwolenników i przeciwników, tych zaś skupić w partiach, całą resztę zorganizować po swojemu, najlepiej umundurować, określić dopuszczalny kształt bananów i ogórków i tak dalej. A fe, panowie! Wstydźcie się, wszak nie jesteście kobietami, żeby zaprowadzać wokół siebie babskie porządki…