Narzędzia do myślenia

(Daniel C. Dennett – amerykański filozof i kognitywista)

W poprzednim odcinku wspomniałam o błędach w myśleniu ( a w ślad za tym i w dyskusjach lub w tym, co za dyskusje uważamy) w kontekście książki Daniela C. Denneta „Dźwignie wyobraźni i inne narzędzia do myślenia”. Jego stosunek do błędów popełnianych przez człowieka znacząco różni się od popularnego podejścia, widocznego najczęściej w mediach społecznościowych, gdzie jakakolwiek wypowiedź, mogąca zostać uznana za krytykę, (nawet zwyczajne sprostowanie ewidentnego błędu ortograficznego), wywołuje falę złości i hejtu oraz próby udowodnienia, że nie masz racji, albowiem JA uważam, że jej nie masz. Podobnie jak pewien sześciolatek, który rozgniewał się na rodzinę, wściekał się i szalał, że usiłowała mu wytłumaczyć, iż 2+1 = 3, a nie 4 i zupełnie nie chciał zrozumieć spokojnych wyjaśnień; nie próbował ich nawet wysłuchać.

Najważniejsza sztuczka pozwalająca na popełnianie dobrych błędów to ich nieukrywanie – zwłaszcza przed samym  sobą. Zamiast się ich wypierać, powinieneś stać się ich koneserem, obracając je w swoim umyśle, tak jakby były dziełami
sztuki, którymi zresztą w pewnym sensie są, Podstawowa reakcja na każdy błąd powinna być taka: „No cóż:, nie zrobię tego ponownie!”. Dobór naturalny tak naprawdę nie myśli tej myśli; po pro stu usuwa głupków, zanim zdążą się rozmnożyć; dobór naturalny nie zrobi tego ponownie, a przynajmniej nie będzie tego robił tak często… My, ludzie… Możemy właśnie pomyśleć tę myśl, zastanawiając się nad tym, co właśnie zrobiliśmy: „No cóż, nie zrobię tego ponownie!”. A kiedy się zastanawiamy, bezpośrednio konfrontujemy się z problemem, który musi zostać rozwiązany przez każdego popełniacza błędów: co to dokładnie jest? Co takiego zrobiłem, ze wplątałem się w te kłopoty? Sztuczka polega na tym, aby wykorzystać konkretne aspekty bałaganu, w którym się znalazłeś, w taki sposób, aby twoja następna próba
była oparta na tej wiedzy i nie stała się tylko kolejnym strzałem na oślep.” (str 35-36)

Postaraj się nabyć osobliwej praktyki delektowania się swoimi błędami, ciesząc się odkrywaniem dziwactw, które spowodowały, że zbłądziłeś. Później, gdy zaczerpniesz z tych błędów wszystkie możliwe korzyści, będziesz mógł z radością zostawić je za sobą i przejść do następnej, wielkiej okazji. Ale to nie wystarczy: powinieneś aktywnie szukać okazji do popełniania wielkich błędów tylko po to, aby móc je później naprawić” (str.37)

Urzeka mnie w tym rozumowaniu jedno: traktowanie myślenia nie jako obowiązek, człowieczą powinność itp. ale jako hobby, zagadki do rozwiązania, które przywołuje nam wszystko co nas otacza. Chociaż autor posługuje się przykładami z nauki, nie trudno znaleźć ich mnóstwo w codziennych interakcjach z ludźmi, na przykład na facebooku. Tropienie błędów rozumowania cudzych i własnych może być znakomitą ale i pouczającą rozrywką, a także przynieść niewymierne korzyści. Jeżeli bowiem mamy do czynienia np z przemówieniami wyborczymi dwóch polityków, z których każdy obiecuje gruszki na wierzbie, możemy spróbować wybrać tego, który wydaje się rozsądniejszy mimo, że jest mniej elokwentny i przystojny (co jest jednak rzeczą gustu) i nie otacza się dziećmi, pieskami i staruszkami. Wierzcie mi, może to sprawić wiele niespodzianek!

Przystępując do opisów technik wykrywania błędów w swoim myśleniu autor zaczyna od najprostszych, jak ZGADYWANIE. Oznacza ono eliminację nietrafnych wyników i kolejne przybliżanie właściwego rozwiązania. Tak działa dobór naturalny automatycznie zachowując wszystko, co działało do tej pory. Najczęściej wszystkie zmiany jako nietrafne prowadzą do śmierci, ale niektóre z nich okazują się korzystne i te są powielane w kolejnych pokoleniach. Wśród przykładów tej taktyki wymieniane są także: nawigacja morska przed wynalezieniem GPS (gdzie kolejne etapy pomiarów przybliżały właściwe rozwiązanie poprzez wprowadzanie poprawek). Także urządzenie GPS używa strategii opartej na popełnianiu i naprawianiu błędów aby zlokalizować położenie wobec satelity. Na taktyce tej oparte są niektóre karciane sztuczki, ukrywające wszystkie błędy (podobnie jak dobór naturalny) a eksponujące sukcesy, gdzie, jak pisze autor „ponad 90% stworzeń, które kiedyś żyły, zmarła bezpotomnie, ale żaden z twoich przodków nie podzielił tego losu”(str.41).

Kolejną strategią wykrywania błędów jest „REDUCTIO AD ABSURDUM” czyli przez parodię rozumowania Polega ona na tym, że bierzesz twierdzenie lub przypuszczenie będące przedmiotem analizy i sprawdzasz, czy możesz wywieść z niego jakieś niedorzeczne konsekwencje. Można poćwiczyć na takim stwierdzeniu:

żadne z nich nie dzierży w dłoni flagi Polski, mimo że zależy im na wolnej Polsce'”. http://tosterpandory.pl/ide-prosto-europejskie-kregi-na-wodzie/

Inne reguły myślenia, o których pisze autor, jak reguły: Rapoporta, prawo Sturgeona (90% wszystkiego to bzdury), Brzytwa Ockhama (nie należy mnożyć bytów ponad konieczność) i Miotła Ockhama (zamiatanie niewygodnych faktów pod dywan), wykorzystanie niefachowej publiczności jako przynęty (błąd niedostatecznego wyjaśnienia), Jootsingowanie (wyskakiwanie z systemu, lekceważenie reguł), gouldowanie – trzy gatunki itp, mimo obcojęzycznych nazw mogą znaleźć mnóstwo przykładów – w reklamie, polityce, perswazji rodzinnej, szkolnych podstawach programowych, dyskusjach zwyczajnych ludzi. Ich identyfikacja i obnażenie sposobu myślenia może przynieść wiele satysfakcji. Mnie ostatnio zafascynowało obnażenie błędów myślenia w takiej reklamie zachęcającej do zakupu: „Chcesz zmiany? Zacznij od wnętrza swojego domu: wybierz z nowych kolekcji na Vivrehome.pl.” Jak również w nieznośnych dla normalnego człowieka, nie będącego fanem motoryzacji, dialogi pseudo-dziennikarza, Macieja Zientarskiego, na temat zalet Toyoty.

Ostatnio pewien człowiek napisał:

Istnieją dwa rodzaje przynależności.
Pierwszym jest przynależność formalna.
Ma ona miejsce wtedy gdy ktoś uczestniczy w przedsięwzięciu fizycznie, osobiście.
Np. jest członkiem partii politycznej lub określonego kościoła czy grupy duchowej.
Działa wtedy czynnie, angażuje się.
Jest to zawsze związane z posiadaniem określonych poglądów, z których wynika taka a nie inna przynależność.
Człowiek taki podejmując życiowe decyzje, podpiera się kanonem wartości, które reprezentowane jest przez środowisko z którym się utożsamia.
Istnieje też inny rodzaj przynależności.
To przynależność fizyczna, oparta na zaszczepionych, często nieuświadomionych kodach mentalnych.” itp

Kiedy skrytykowałam jego rozumowanie pisząc:, że

„Przynależność formalna nie jest przynależnością fizyczną. Można przynależeć formalnie (być na jakiejś liście) ale nie uczestniczyć fizycznie w działaniach grupy. Skoro wywodzimy jakieś prawdy z innych prawd, bądźmy przynajmniej precyzyjni.”

osobnik ów obrzucił mnie zarzutami in personam:

„Pani nie odnosi się do treści tylko fantazjuje w oparciu o własne widzimisię.Nie wylewam żali tylko łajam Pani nadwyrężony intelekt. Widzi Pani różnicę?”

Dowcip w tym, że zmienił w swoim pierwotnym wpisie słowo fizyczna na nieformalna. 

Nie zmienia to jednak faktu, że na przykładzie jego wywodów można omówić cały podręcznik D.C. Denneta, chociaż, niestety, omawiając błędy rozumowania, nie wpadł na pomysł, że można być z gruntu nieuczciwym, zaprzeczając w żywe oczy temu, co się kiedyś powiedziało czy napisało. Ale to właśnie jest Polska i  polski styl myślenia. Podstawowy błąd, z jakim mamy do czynienia. Nie tyle bezmyślność, ile nieuczciwość. Perfidne cwaniactwo drobnego oszusta także w skali państwa.

Polecam wszystkim lekturę tej książki. Mimo, że autor używa przykładów z dyskusji naukowych, można ubawić się do łez. Ja, zgodnie z regułami demaskuję tezę, że zapłodniona komórka to życie poczęte i ze zdziwieniem stwierdzam, że absurdalne wnioski z tego rozumowania wynikające, upowszechniane są jako prawdy niewzruszone. Czyżbyśmy doszli do tego punktu, kiedy zawołanie ze znanej baśni „król jest nagi” budzi obrzydzenie i powszechną niewiarę?