Tradycje

Oglądam dzisiaj TV i słucham o wieloletniej tradycji pochodów z okazji Święta 3 Króli. Nie mogę się pozbierać w tych wszystkich rzekomych tradycjach! Dla mnie tradycja, to coś, co było za mojego dzieciństwa, czyli ok 80-100 lat wstecz. Nie uważam za tradycję czegoś, co powstało nie więcej, niż 10 lat temu, w dodatku nie jako zwyczaj przekazywany oddolnie  z pokolenia na pokolenie,  a jako reklama określonego stylu życia, spreparowana na zamówienie środowisk kościelnych, zainteresowanych wzmożonym kultem. Wykorzystuje się oczywiście rodzicielską miłość i chęć dostarczenia dzieciom rozrywki w dni wolne od pracy. Wykorzystuje się naturalną chęć przebierania dorosłych i dzieci, łącząc ją w dodatku z tradycjami Karnawału (zresztą powierzchownymi). Dlatego wszyscy noszą złote korony, dlatego pojawiają się żywe zwierzątka i postaci historyczne (przynależne w obchodach ni z gruszki ni z pietruszki), jak w tym roku nasz wielki poeta, Adam Mickiewicz. Założyli mu czarny płaszcz z tandetnej, najtańszej, błyszczącej podszewki i cylinder, wypożyczony z cyrku. Dobrze mu tak, skoro napisał zmorę uczniów, Pana Tadeusza.

Prawdziwy Karnawał był świętem niezależnym od sterników życia, stawał częstokroć na przeciwko ich chęciom i planom. Najlepszym przykładem są czasy terroru we Francji po rewolucji i w czasie rządów Robespierre`a, gdy na licznych karnawałowych balach odgrywano sceny śmierci zgilotynowanych przeciwników ustroju. Osoby im bliskie (matki, żony, kochanki) przywdziewały kamizelki ze skóry zgilotynowanych nieszczęśników, czcząc w ten sposób ich pamięć wbrew wszystkim i wszystkiemu, same nie mając pewności, czy i kiedy im przyjdzie umrzeć. Cielesne pamiątki po nich miały przywoływać świadomość i oswajać okrucieństwo tamtych czasów. Konserwować pamięć o nich. Przebrana w kamizelkę ze skóry ukochanej osoby, mogłabym kontemplować nie tylko mentalną, ale także cielesną pamięć o niej. Przywoływać ciepło dotyku, ucieleśniać CHWILE.

Dla mnie bliższe takiej tradycji byłyby publicznie odgrywane karnawałowe sceny zniewolonych sądów i wymyślonych procesów, przebiegających według najbardziej przerażających scenariuszy z nowych ustaw. Wszak ostatnio wyraźnie słychać głos zwolenników przywrócenia kary śmierci. Wszak w Karnawale błazen na tronie uzyskiwał moc decyzji jednego dnia. W czasach mediów społecznościowych taka zabawa byłaby o wiele bardziej sensowna i owocna. Poseł Suski jako Wszechmocny Błazen, może stanowić remedium na bolące stawy i serca staruszków.

Niestety, w czasach, gdy rzeczywista historia kompletnie rozmija się z historyczną narracją, tego rodzaju zabawy uważa się za niezbędne dla podniesienia prawidłowej świadomości narodu i nawet skąd inąd sensowni, młodzi dziennikarze, pieją o „tradycyjnych obchodach”. Nie mają o wiele więcej niż dwadzieścia parę lat i nie dano im wiele więcej czasu, żeby zastanowili się nad tym, co piszą. Lepiej narzucić swoją narrację niż oczekiwać, że lud sam coś wymyśli. Dziesięcioletnia tradycja, jako tradycyjna! Dobre mi sobie!

Swego czasu wyświetlano serial pod nazwą „Karnaval”, niestety nie do odnalezienia dziś – sprzęgnięty z kartami Tarota i astrologią. Może on tłumaczyć wysyp współczesnej „duchowości”. Jest ona jak kamizelka wykrojona z symboli i wielowiekowych wierzeń, pozwalających oswoić wszystko to, co manipulanci czynią z naszą rzeczywistością. Chwilowa bliskość ciała ukochanego tłumi nasz ból i marne perspektywy na przyszłość. Przestajemy żyć własnym życiem, gromadzimy substytuty. Kochamy na przykład niestandardowe waluty, jakieś bitcoiny, naszych proroków zdrowego, wegańskiego żywienia (ostatni problem – czy wolno nam antybiotykami niszczyć 2 kg bakterii w naszym ciele?), czy też nasze zwierzątka – ostatnio nie koniecznie prawdziwe, wierząc, że niosą nam nowe światło nowych czasów, jakieś wydumane „Jutrzenki swobody”.

Pewna kobieta napisała przed chwilą: „Witam 🙂 zwracam się z takim pytaniem: wierzycie w to, że kobieta będąc w ciąży nie może być matką chrzestna? Czy jeżeli już się zgodziła, to istnieje jakaś ochrona dla niej i jeszcze nienarodzonego dziecka?”

Inna zaś mierzy się z trudniejszym problemem: „Witam serdecznie. Od jakiegoś czasu z mężem jak tylko wchodzimy do domu, to czujemy się jakby chorzy (ból mięśni, osłabienie). Koty również zaczęły chorować.
Czy należy oczyścić mieszkanie? Jeśli tak, to jakie są sposoby?”

Moja długoletnia uduchowiona koleżanka wysyła mi zdjęcia swoich fusów od kawy wierząc, że intuicja podpowie mi, jak je interpretować. Inny zaprzyjaźniony człowiek sądzi, że wyrazem mojej odwagi jest publikowanie jakiegoś mojego snu. Mogę go pocieszyć: – to żadna odwaga. Ten sen zrozumieć mogę tylko ja, żaden zewnętrzny interpretator. To, co nazywam magazynem, ścieżką w lesie, czy stacją kolejową, jest tylko odzwierciedleniem  czegoś, co jest moją prywatną sprawą. Podobnie jak na karnawałowych balach we Francji odzianie w kamizelkę ze skóry ukochanego nie identyfikowało tego wszystkiego, co łączyło osoby bliskie.

Nie widzimy, że król jest nagi, a my chodzimy w kieracie. Przykro mi, ale czasu mamy coraz mniej.

zdjecie 24