Ta ostatnia z trzech

W świecie archetypów Wielka Bogini ma trzy wcielenia czy oblicza, jako że Boh trojcu lubit`. Są nimi Dziewica – Matka – Starucha , w świecie antyku reprezentowane przez boginie Korę, Demetr i Hekate.

O dwóch pierwszych wiele napisano i często je analizowano, często nawet otaczano kultem, nadając im twarze i sylwetki Maryji Zawsze Dziewicy czy Matki Boskiej. O Starusze najczęściej zapominano. Na zapytanie o nią wszechwiedzące Google z ich cenzurą, nazywaną .sofistycznie pozycjonowaniem, poprawiają starucha na Staruch i z upodobaniem godnym lepszej sprawy babrają się w jego żałosnych słowach i czynach. Po zmianie zapytania na „Archetyp starucha” wyświetla się nieco więcej, ale głównie zaproszeń na warsztaty odnajdywania swojej kobiecości, gdzie starucha jakoby stanowi syntezę innych. We wszelkich jednak notatkach i informacjach, o ile poprzednie wcielenia Wielkiej Matki zawierają trochę materiału, o tyle ostatnie potraktowane jest po macoszemu. To zrozumiałe, starzy ludzie przestali być źródłem mądrości, zastąpieni przez komputer i internet oraz polityków, są nieporadni i absorbują czas i troskę innych, który to czas mógłby zostać lepiej spożytkowany i w ogóle co może być ciekawego w starości!

Wiedźma, czarownica, starucha – reprezentuje archetypowe zło, ale bez wdawania się w szczegóły, bowiem ich analizą najczęściej zajmowali się albo zajmują, mężczyźni lub młode jeszcze kobiety. One chcą wiedzieć, że po trudnych etapach własnych życiorysów, nawet wbrew temu, co obserwujemy na ulicy, starość będzie zwieńczeniem życia, gdzie posiądą wszystkie uroki życia: moc, wpływ na innych, mądrość, decyzyjność w sprawach własnych, orgazmy bez poczucia zniewolenia i lęku przed ciążą, miłość do dzieci i wnuków bez konieczności zmieniania pieluch i tak dalej, jeśli już brniemy w szczegóły tej idylli. Istnieje prosty sprawdzian takiej postawy – protest przeciwko wydłużaniu stażu pracy, koniecznego dla otrzymania wyższej emerytury. Starość jest wyidealizowanym rajem, w którym pozbywamy się wszystkich obowiązków i żyjemy jak chcemy (wg priorytetów młodości i lat średnich z dnia dzisiejszego oczywiście – nie ekstrapolujemy bowiem naszych marzeń na czas starości, gdy z oczywistych względów nie wszystko będzie dostępne).

W słownikach synonimów więcej jest określeń Staruchy perojatywnych, dyskredytujących, niż pozytywnych, sympatycznych, na przykład: ,

Baba  Jagababiszonbabonbabskobabsztylbździągwa,ciućmagangrenajędzaklępakwokalarwamakolągwamałpa,megierapoczwarapotworaprukwaraszplaropuchastare pudło,straszydłoszantrapaszkaradawiedźmazarazazołzababinababinka,babkababuskobiecinarupiećseniorkastarowinastaruszkastara,tetryczka,  babciababulababuleńkababulkababuniababusia,starowinkaciotkastarsza kobietaburczymuchaględajęczydusza,malkontentkamarudamęczyduszazrzęda, itp.

Najczęstsze współczesne opisy tego archetypu zawierają rozważania w stylu: Wiedźma nazywa się tak, bo wie. Nie, nie jest tak, że naprawdę więcej wie. Ma większe doświadczenie ale wie, nawet o sobie, mniej, niż by się wydawało, bowiem jest zapóźniona i niedzisiejsza. Zintegrowała wiele, oswoiła myśli o Śmierci, ale komu to potrzebne przed czasem. Nikt jej nie lubi, bo nie lubi się starości. Coś było na rzeczy, że palono te czarownice na stosach. Tępiono je, bo były inne. Ja też jestem inna, więc też jestem czarownicą (wicca albo inną, z tradycji słowiańskiej). Mam w sobie moc, więc pójdę na stosowny kurs albo zacznę uprawiać kult. Bez kultu, rytuałów, białej szałwii i szkoleń nie ma to sensu, Moc się nie pojawi. Ale się synowa zdziwi, gdy zobaczy mnie na faceboku w rudej peruce pląsającej przy ognisku!

Na jedną z niewielu sensownych, choć także nieco uproszczonych analiz natknęłam się na blogu Wilcze Szeptyhttp://wilczeszepty.blogspot.com/2011/08/pogodzic-sie-z-hekate.html

Gdzie autorka pisze:

Archetyp Hekate, to też ta krwiożercza postać w nas, gotowa zabić swoje dzieci dla ich dobra. Hekate jest naszą podświadomością, tą mroczną. Intuicją i najbardziej pierwotnym związkiem z magią i ziemią. To ona odczuwa rozkosz i przeżywa nasze orgazmy, to ona dziko tańczy nocą przy ogniach, to ona daje nam odwagę, to ona w końcu wyrzuca z gniazda własne dzieci, kiedy przychodzi czas ich odejścia.”

Byłaby więc Hekate jakąś odmianą Saturna, uzupełnioną jednak o usprawiedliwiającą interpretację czynu. Wszak Saturn pożerał swoje dzieci z niskich pobudek, zaś Hekate jest strażniczką ideologii, taką moherową babcią z demonstracji pro life, tylko na odwrót i nieco poważniej potraktowaną. No i oczywiście ma siłę, żeby pląsać.

Pozwólcie więc, że zapoznam Was ze swoją wersją Staruchy oraz poglądem na etapy prowadzące do niej.

Niewątpliwe jest, że każdy etap, z wyjątkiem ostatniego, przy przechodzeniu do następnego wiąże się z symboliczną utratą czegoś, ale i z zyskaniem czegoś innego.

Dziewica musi stracić Matkę. Oddziela się od niej, kieruje swoje spojrzenie ku światu, jest naiwna, oczekująca, pełna nadziei, które mogą, choć nie muszą się spełnić. Ale Dziewica w trudnych czasach wraca myślami do Matki, Matka jest jej zakotwiczeniem i hamulcem.

Matka, zostając nią, musi stracić wcześniej dziewictwo, na koniec etapu zaś symbolicznie Dzieci, zyskując tym samym doświadczenie ale i czas, gdy rozważania mogą zastąpić przeżywanie. To stąd się biorą zachwyty nad kwiatkiem, drzewkiem, ptaszkiem, zwierzątkiem, najlepiej oswojonym, kotkiem i pieskiem, jako tymi, co nam nie zagrażają, a pozwalają przeżywać miłe chwile i nie myśleć o wieczności. W trudnych chwilach matka wraca do czasów Dziewicy z sentymentem patrząc na jej naiwność i oczekiwania. Ona już wie, jak wygląda prawdziwy świat, ale wbrew swojemu przekonaniu jeszcze nie osiągnęła etapu mądrej Staruchy, jak nie osiągnęła go zbyt młoda jeszcze autorka blogu Wilcze szepty, czy Clarissa Pinkola Estes, autorka książki „Biegnąca z wilkami” albo Angelika Alti, autorka „Dzika kobieta – powrót do źródeł kobiecej energii i władzy”.

         Starucha musi zostać sama ze sobąutracić może tylko życie. Jako jedyna z wcieleń Bogini, Starucha tracąc życie nie zyskuje niczego w zamian (przynajmniej na tym świecie).Jako tworzywo doświadczeń i rzekomej mądrości mając jedynie własne poprzednie etapy, nie może zostać w pełni mądra Nie jest tak, że zawiera w sobie poprzednie etapy, jak często się uważa, ona wykorzystuje tylko je jako część tworzywa, bez jednak oglądu świata wokół i kontaktu z nimi popada w jednostronność jak owe babcie moherowe. (Dla przykładu: babcia ezoteryczna jest niższym szczeblem rozwoju niż babcia mniej ezoteryczna).

Każdy etap polega na zejściu do swojego wnętrza, każdy ma swoją ciemną stroną. Ciemną stroną Staruchy jest ból. Inną zapomnienie. Jeszcze inną niezrozumienie. Najciemniejszą z najciemniejszych sekretów Staruchy jest ten, że swojej Mocy nie czerpie z zaklęć, rytuałów, szkoleń z wnikania w siebie ani w ogóle z zadaniowo traktowanych praktyk. Ona ją ma albo jej nie ma. Jeśli jej nie ma – nie koniecznie chciałaby ją posiąść, ponieważ jest bardziej odpowiedzialna niż wówczas, gdy była młodsza. Jeśli ją ma – staje się często ciężarem ponad siły.

Na temat staruchy wiemy najmniej, ale jest to akurat mój etap i uważam, że mam prawo się o nim wypowiadać. Wbrew wyobrażeniom i wbrew postaci Hekate, która często przedstawiana jest (zwłaszcza współcześnie) jako młoda, piękna kobieta, co wpisuje się w ogóle w trend pokazywania wiedźm jako młodych, pięknych, praktykujących magię czarownic, dramat starości polega na braku pełnego zapomnienia. Owszem, dramaty bledną, tracą swoją siłę i ostrze rażenia ale, przynajmniej w moim przypadku, traci się zdecydowane, jasne osądy. Już nie można powiedzieć to jest dobre, a to złe, to słuszne, a to nie; tak chcę, a tak mi się nie podoba. Przestajemy być pewne swoich opinii zbliżając się w tym do Sokratesa mówiącego: oida ouden eidos (wiem, że nic nie wiem).

Mężczyźni Starcy, jak Prorocy, potrafią jasno ogarniać całokształt ważnych spraw, kobiety Staruchy wyzwalają się z prostych konkluzji; świat zaczyna być w ich oczach bardziej skomplikowany, niż by chciały. Mocherowe babcie z ich zajadłością i zdecydowaniem ideologicznym wypełniają po prostu pustkę, która została w nich po ideologiach mężczyzn. Są ich kalką. Jednak nie wierzę, że matka wyrzeknie się córki z powodu skrobanki, tylko dlatego że wyznaje ideologię pro life. Jeżeli to zrobi, to wówczas, gdy wcześniej dzieliły ich inne konflikty. Hekate prawdziwa jest bardziej umiarkowana, niż widzą ją młodzi.

Podobnie jak inne bóstwa, Hekate może być pokazywana w trzech postaciach. Sam fakt rozczepiania staruchy na trzy osoby świadczy o niejednoznaczności tej postaci.

Hekate, córka boga zniszczenia Tytana Persesa i bogini rytuałów nekromancji Asterii, postrzegana jest jako naturalna bogini zemsty, ale nie jest staruchą. Ta od dawna wie, że zemsta nie ma sensu, nakręca tylko spiralę wzajemności, a nie przynosi ulgi. Druga twarz Hekate, także zaczerpnięta z wyobraźni młodych, oblicze usatysfakcjonowanej seksem doświadczonej kobiety, także ma się nijak do prawdziwej staruchy. Starucha większość seksualnych dylematów już przećwiczyła i prawdopodobnie uznała, że skoro seks mieści się w głowie, to śmiało można zrezygnować z pośrednictwa ciała, udając się wprost do własnego umysłu. Ona wie także, że seks, jako podtrzymanie więzi jest zawodny, a jako przyjemność, może być łatwo zastąpiony innymi satysfakcjami. I wreszcie trzecie oblicze Hekate – władczyni podziemi. Starucha nie dąży do władzy ani posiadania – jak w odniesieniu do rzeczy, tak i ludzi. Władczyni podziemi nie ma terytoriów, zamków, sług, poddanych ale ma coś nieoczekiwanego w poprzednich stadiach – wiarę w swoją intuicję. Po latach zaprzeczania jej, kierowania się zdrowym rozsądkiem, unikania rzeczy niezrozumiałych i niejasnych, w nich zaczyna znajdować upodobanie. Karmi się symbolami, aluzjami, podobieństwami, wnika głęboko w pozorne drobiazgi, poświęca im sporo czasu i wysiłku. Przestaje widzieć rzeczy oddzielnie, a zaczyna spoglądać na otoczenie i wydarzenia jak na całość jakiejś zagadki, której odkrywanie nie jest koniecznością ale jest przyjemne, nie martwiąc się o słuszność własnych dociekań. Nie dzieje się nic strasznego, jeśli są wyssane z palca.

Jeśli posiada jakąkolwiek MOC, to wbrew własnej woli. Nie szuka uczniów i uczennic, jak męska odmiana Proroków, brak jej przekonania o swojej nieomylności.

A magia? W końcu bycie jedną z twarzy bogini do czegoś zobowiązuje. Magia polega na tym, że starucha, widząc przedmiot sięga myślą w jego poprzednie dzieje i jeszcze bardziej poprzednie. Miejsca i krajobrazy, z których go wyrwano, wyniesiono, usunięto i fakt, że trafił na końcu w jej dłonie. Tego wymaga wiedźma obecna w nas i temu musimy sprostać.

Pewna młoda dziewczyna, której zaprezentowałam przywiezioną z podróży pamiątkę, wziąwszy ów kamień do ręki przestraszyła się i zawołała „boję się go, on żyje”. Tak właśnie, my, Staruchy, jesteśmy żyjącymi kamieniami, ale nie przeraża nas to tak bardzo jak młodych. Ponieważ starucha utracić może tylko życie.

1 myśl w temacie “Ta ostatnia z trzech

  1. Od pewnego czasu dziwna energia kieruje moje odkrycia, działania, wyjaśnianie problemów. Uchodzę za heretyka, silną osobę a ostatnio brak mi autorytetów, mądrości wyczytanych. I nagle trafiłam ( dość dawno) na TWOJE TEKSTY KATARZYNO, uwielbiam wpadać na chwilę, poczytać coś, co jest dla mnie ważne, mądre,kieruje w jakiś sposób. Posiadasz zmarszczki mandaryna wokół ust, co jak pewno wiesz jest oznaką mądrości i jest namacalnie.. Oczywiście przy całym podziwie jeszcze nie raz Cię wkurzę, wybacz. Zadziwia mnie też jednokładność pewnych zdarzeń z historii mojej i Twojej rodziny. Staruch ma na mnie widać duży wpływ…Pozdrawiam i proszę o dalsze czytadła.

Możliwość komentowania jest wyłączona.