Pogodzić się + zagadki

Odbywam trening nowej umiejętności – godzenia się z różnymi rzeczami, drobiazgami na ogół, z którymi nigdy wcześniej się nie godziłam i nie miałam zamiaru się godzić.

Pierwsza na liście jest podłoga. Biała z kafelków, ułożona w kuchni. Ten, który ją kładł, nie zapytał mnie o zdanie i nie przyszło mu do głowy, że na białym widać każdą kropelkę zupy, wody, sosu czy innych i ingrediencji używanych w kuchni. Kiedy kładziono podłogę w zamyśle było to, żeby z kuchni mogła korzystać osoba niepełnosprawna. Ale ani projektant ani wykonawca nie mieli zielonego pojęcia, o co właściwie tak chodzi osobom niepełnosprawnym, podejrzewali, że wydziwiają dla samego pokazania, jacy są ważni. Dlatego może piszę ten odcinek, aby zorientować tych ludzi, jeśli przypadkiem natkną się na mój blog, czego po takich dziwadłach należy oczekiwać.

Na pewno biała podłoga jest złym pomysłem! Osoba niepełnosprawna nie zawsze może po sobie sprzątać, a już przekonanie że kilka razy dziennie będzie myła tą podłogę jest od czapy. Mnie sprząta pani raz na tydzień, w poniedziałki zazwyczaj, a już wieczorem podłoga nadaje się do umycia, chociaż robię wszystko na siedząco. Osobom starszym wszystko leci z rąk, potrzebują wiele siły żeby odkręcić zwykły słoik tak więc ich podłoga zazwyczaj jest po krótkim czasie brudna. Ja z tym brudem muszę wytrzymywać do następnego poniedziałku, chyba że trafi się ktoś, kto nie może patrzeć na to i sam z chwyci za mopa. A z czym ja muszę się pogodzić? Z oglądaniem tej podłogi codziennie, ponieważ jako osoba zgarbiona i poruszająca się z chodzikiem patrzę raczej w ziemię, niż w sufit. Sufit może być brudny, równomiernie poszarzały – mnie nie przeszkadza. Brudny to nie wredny. (To moja uwaga pod adresem programu tłumaczącego mowę na pismo!). Muszę z nim też się pogodzić jako ktoś, kto w pozycji siedzącej wytrzymuje zaledwie kilkanaście minut rano i kilka po południu.

Z czym muszę jeszcze się godzić? Wycierając kurz, osoba pełniąca tę powinność powinna pamiętać, aby nie przestawiać przedmiotów na odległość swojej ręki i na wysokość swojej twarzy, ponieważ ręce osoby starszej sięgają znacznie bliżej, a głowa znajduje się znacznie niżej niż normalnego człowieka. Tak więc pani, która ślicznie ułoży przedmioty na wycieranym przed chwilą stoliku, może spowodować, że najważniejsze z nich są niedostępne dla osoby starszej lub niepełnosprawnej. Np. butelka wody wydająca się pani sprzątającej nieestetyczna i odstawiona daleko w głąb może być konieczna przy zażywaniu lekarstwa, a trudno czekać kilka dni, żeby ktoś ją przesunął bliżej. Na szczęście mój stół, na którym trzymam rzeczy potrzebne mi najbardziej, jest dość lekki i zawsze mogę go przesunąć napierając z całym swoim ciałem I potem tak ustawić, aby butelka prosto wpadała mi w ręce.

Na jednej z moich półek stoi zegarek nocny podarowany mi kiedyś przez mojego zagranicznego przyjaciela. Zegarek ten odznacza się tym, że godzinę wyświetla na suficie. Wygląda on niepozornie, jak jedna z wielu tzw durnostojek, ale jej przesunięcie powoduje, że godzina wyświetla się w miejscu niedostępnym albo na jakiejś przeszkodzie. Co gorsza, ujęty w niewłaściwym miejscu ramki uruchamia alarmy (czasem podwójne) ze złośliwością bezdusznie potraktowanych przedmiotów, często w środku nocy. Problem w tym, że żeby ustawić zegarek we właściwym położeniu lub naprawić szkody, trzeba poczekać na noc, ponieważ dopiero wtedy wszystko jest widoczne, a zwłaszcza miejsce, gdzie trafia strumień światła. Ja zaś patrzę – jak wcześniej już wspomniałam– raczej na podłogę niż na sufit, wobec tego do przesunięcia i ponownego ustawienia zegarka potrzebna mi jest pozycja siedząca, kiedy mogę na ten sufit spojrzeć. Siedząc jednakże, nie sięgam półki, na której zegarek postawiono. Tak więc dla jego ustawienia muszę kilkakrotnie siadać i wstawać no i oczywiście muszę pogodzić się z tym faktem, potraktować go jako ćwiczenie cierpliwości i wyrozumiałości dla osoby sprzątającej, której o tym problemie niejednokrotnie wspominałam, ale która jak większość ludzi, opowieści niepełnosprawnych staruszków wpuszcza jednym uchem, a wypuszcza drugim.

Żądam także wobec bezbronnych odwiedzających, aby wkładając coś do mojej lodówki (lub wyjmując także) na najwyższej półce kładli tylko w ostateczności, a i wówczas tak najbliżej brzegu, jak się da. Mój wzrost maleje z czasem, co widzę właśnie po górnej półce lodówki, której wysokość trzy lata temu dobrałam tak aby mieć dostęp jak najwyżej, ale to się już zmieniło; teraz nie sięgam w głąb najwyższych półek.

Czasem zostawiam coś “na widoku” po to, aby nie zapomnieć o oddaniu komuś jakiegoś przedmiotu: książki, czasopisma, dokumentu. Pani sprzątająca jest wyznawczynią poglądu, że przestrzeń dostępna oczom, powinna w miarę możliwości być pusta, a więc z bliższego ich zasięgu należy usunąć wszystko, co mogłoby się stać zaczątkiem jakiegoś utrwalonego w oczach obrazu.Chowa więc te przedmioty z gorliwością lepszą dla innych spraw w przekonaniu, iż najwięcej z nich powinno znaleźć się w szafach, szufladach i innych zamkniętych miejscach. Czasami więc coś leży w ukryciu pół roku i dłużej, zanim rozpocznę poszukiwania tej rzeczy, a już na pewno tak będzie, kiedy położy na jednej z najwyższych możliwych półek, niedostępnych dla mnie albo w nisko położonej szufladzie, której nnie jestem w stanie otworzyć.

Nie tylko jednak moje dziwactwa wiążą się z żądaniami upierdliwej staruszki wobec otoczenia. Dokonuję też dzięki nim odkryć, na które ongiś nie miałam czasu – jak np. obserwację własnego ciała.

Przebywając w zamknięciu mieszkania jestem bardziej wyczulona na sygnały mojego ciała. Czasami coś daje mi dużo do myślenia, a nigdy o tym nie słyszałam ani nie czytałam. Może więc ktoś z was ma tak jak i ja, że zamykając w specjalny sposób oczy, a właściwie mrugając powiekami, powoduje szmery wewnątrz uszu i uczucie ucisku i połączenia między okiem a uchem. Czy ktoś z was tak ma? Czy może wiecie jaka jest tego przyczyna? Wiem o połączeniu gardła i ucha ale o połączeniu oka i ucha nie słyszałam. Muszę to zgłębić.

Inne zagadnienie, które mnie nurtuje, a związane z moim ciałem, dotyczy dziwnego bólu ręki. Mam schorzenie kręgosłupa i stawów biodrowych, powodujące ograniczenia w poruszaniu się, ale przede wszystkim nieustanny ból, lekko tylko tłumiony silnymi lekami przeciwbólowymi. Kiedy leżę na boku, ból jest mniejszy, kręgosłup przestaje boleć, ale od bólu biodra nie ma urlopu. Rozluźniając mięśnie kładę często rękę wzdłuż bolącej nogi i po chwili czuję autentycznie prawdziwy ból ręki! Zadziwiające, nieprawdaż. Czytałam o bólach fantomowych, ale czegoś takiego nie spodziewałam się. Ręka przełożona w inne miejsce potrzebuje dłuższej chwili, żeby przestała boleć. Zadaję sobie pytanie: co właściwie tak naprawdę mnie boli, a co jest złudzeniem?

I jeszcze jedna dziwaczność cielesna. Są takie chwile, kiedy czuję na skórze prawej strony czaszki mrowienie, jakby włosy stawały mi dęba. Nie jest to bolesne ale dziwaczne, szczególnie dlatego, że ograniczone do małego obszaru. Ostatni w czasie burzy zaobserwowałam, że gdy burza jest blisko, zjawisko nasila się, ale występuje często, zazwyczaj bez burzy albo innej widocznej przyczyny.

Te zagadki i próba ich wyjaśnienia pojawiły się pewnie dlatego, że mam wiele wolnego czasu i czasem z powodu zmęczenia oczu nie mogę ani czytać, ani korzystać z tabletu czy oglądać telewizji. Gaszę wtedy światło i leżę bezmyślnie, a wówczas pojawiają się doznania, na które kiedyś nie zwracałabym uwagi. Uświadamiam sobie, że istnieje jedno prawo: w ciemności zawsze coś czai się, niekoniecznie potwory. Czasem zagadki, rzadziej ale jednak – rozwiązania starych, zapomnianych zagadek. Cieszy mnie to, bowiem dzięki nim moje życie jest mniej jałowe. Z jednym muszę się godzić, ale inne pojawiają się tylko takim, jak ja, ludziom z ograniczeniami. Coś za coś, moi państwo!

1 myśl w temacie “Pogodzić się + zagadki

  1. Dziękuję za Pani słowa. Z przyjemnością je czytam. Wiele mi wyjaśniają. Pokazują, że nie tylko ja mam różne „dziwne” myśli.
    Dużo siły i zdrowia oraz wyzwolenia z bólu życzę..

Możliwość komentowania jest wyłączona.