Pewnego dnia rano, gdy jeszcze na wpół śpiąc odpaliłam komputer, sprawdzając wiadomości mailowe, znalazłam korespondencję od znajomej, związaną z notatkami prasowymi, dotyczącymi bulwersujących zachowań policji.
http://wyborcza.pl/…/7,159012,22651751,sprawdzano-recznie-c…
http://www.polsatnews.pl/…/sprawdzano-czy-nie-chowamy-zyle…/
Dotyczyły one uczestników „Obozu dla Puszczy” i zatrzymaniu ich działaczy. Wyczytałam w nich, że „Sprawdzano czy nie chowamy żyletek w pochwie lub odbycie”, bowiem policjanci wkładali w tym celu palce do pochwy i odbytu. Tak potraktowali ekologów protestujących w siedzibie Lasów Państwowych.
Odsłuchałam też całe nagranie z Wyborczej, gdzie ekolożka opowiada o ich proteście, a także skarży się, że nachodzono miejsce, gdzie z grupą przyjaciół zamieszkiwali; wypytywano sąsiadów o rozmaite sprawy, w tym o to, jaki tryb życia prowadzą i czy nie zażywają narkotyków.
Dnia nie powinno się zaczynać od takich informacji. Szczególnie dotyczy to ludzi starszych, dla których wstawanie najczęściej jest bolesne, a zawsze jest stresujące. Jednak sprawdzam maile, żeby dowiedzieć się, czy ktoś ze znajomych nie wybiera się mnie odwiedzić, od tego bowiem zależą moje plany na dany dzień. Inne informacje powinnam odłożyć na później, gdy ogarnę się, zjem już śniadanie i zażyję proszki, ustabilizuję ból, ciśnienie, oddech i tętno, ale czasem o tym zapominam. Z rozpędu przeczytałam też, co inna moja koleżanka napisała na FB:
„Ręce opadają, chciałam skomentować… Nie da się, tyle wątków, faktów ciśnie się na usta. Nie walczę, nie pluję, nie wyśmiewam się, nie rozumiem, obserwuję, podpytuję… Szkoda czasu… To jakiś program wbity w głowy, w rodzinach, niezmiennie od pokoleń… Przyroda jest cudowna z jej przemianami… Zostawiam te tematy …Ja nic nie zmienię na forum, walka z wiatrakami, nielubienie i krytykowanie – tym matki karmią swoje dzieci w domu. Z moimi córkami mogłam jedynie rozmawiać, nauczyć miłości do wszystkiego, szacunku do ludzi i zwierząt, do inności”
Ja jej odpisałam na to:
„Może dlatego tych wątków jest tyle, że większość z nich pochodzi od innych, a nie z naszego własnego doświadczenia. Cierpi na tym nasza uwaga i musimy dokonywać jakiejś selekcji, co samo w sobie teoretycznie nie jest złe, ale w praktyce rozmywa naszą odpowiedzialność i nasze możliwości reakcji.”
Koleżance od maila odpisałam:
„Nie miałam i nie mam złudzeń co do policji, zwłaszcza w związku z ludźmi młodymi, których lubią straszyć. Nic się od siedemdziesięciu lat nie zmieniło poza tym, że jednak ludzie nie boją się o tym mówić. Już od dawna wiem, że chociaż tego rodzaju protest, co do zasady oczywiście jest jak najbardziej słuszny, ale tych wątków do oprotestowania jest tyle i większość z nich pochodzi od innych, a nie z naszego własnego doświadczenia. Cierpi na tym nasza uwaga i musimy dokonywać jakiejś selekcji, co samo w sobie teoretycznie nie jest złe, ale w praktyce rozmywa naszą odpowiedzialność i nasze możliwości reakcji”
Poza tym wszystkim taki człowiek jak ja wiele już widział i zna możliwości własnego oddziaływania. Nie uważam ponadto, że nasze życie powinny zdominować problemy polityczne. Owszem, jest ogromnym złem niszczenie przyrody, w tym wycinka Puszczy, jest bardzo wiele zła w innych dziedzinach, czasem w danym momencie historii więcej, ale nie jestem robotem, tylko człowiekiem i mam za sobą wiele lat bombardowania „sprawami słusznymi”, co dało taki rezultat, że jestem pogubiona w sprawach osobistych. Ja rozumiem doskonale to, co chciała zasygnalizować koleżanka. W pewnych sprawach jesteśmy jednak bezradni. I ta bezradność nie jest wstydem.
Nie zrozumcie mnie źle, ale zbiorowe protesty często dają nam iluzję, że mamy większy wpływ na wydarzenia, niż mamy. Nawet samospalenie człowieka nie pomogło na wzięcie pod uwagę jego postulatów, a za niedługo zostanie zapomniane.
Z powodu wieku i stanu zdrowia nie pójdę na demonstrację; moje emocje związane z wydarzeniem, nikomu na nic się nie przydadzą. Co z tego, że dam świadectwo? Dołączę do jakichś setek, czy tysięcy, których głosu przecież nikt nie rejestruje (inaczej niż w wyborach), utwierdzę się, że należę do grupy o słusznych poglądach; niektórzy z nas (ja, niestety, jestem inna) poprawią sobie tym samopoczucie. Wszak robią to wszyscy uczestniczący także w demonstracjach, w sprawach niesłusznych też. Dołączając do grupy, identyfikuję się ze wszystkimi jej poglądami, a tego nie chcę. Większość spraw jest tego rodzaju, że podziela się przekonania z częścią ludzi, zaś z inną nie. Na przykład podzielam pogląd o konieczności upamiętnienia zbrodni UPA, ale już nie podzielam poglądu w innych sprawach tej grupy politycznej. Nic nie jest czarne ani białe, zawartość słuszności w poszczególnych sprawach można obliczyć w procentach.
Pewnie zostanę za to potępiona, jednak tym, co mną kieruje, jest skrajna niechęć do przymusu. Przymus jednak nie tylko polega stosowaniu się do praw wymuszanych, ale także na stosowaniu się do reguł, przez znaczną część społeczeństwa uznanych za słuszne. Pewne rzeczy robić wypada, innych nie wypada. Czasy przyszły takie, że wypada głośno protestować (bo i jest przeciwko czemu, nie oszukujmy się), nie wypada ujawnić tylko swoje poglądy i na tym poprzestać. Wypada na FB używać nakładek na swoje zdjęcia ze słusznymi napisami, chociaż, gdyby się zastanowić, moje zdjęcie, to obraz mnie. Czy chciałabym, żebym była identyfikowana, jako ucieleśnienie danej postawy politycznej? To zawęża moją osobowość do jednej, czasem kontrowersyjnej sprawy, chociaż, co przyznam, sprawia, że jestem lepiej postrzegana przez pewną część społeczeństwa.
To, co wypada, zmienia się z czasem. Za moich młodych lat głośno protestowałam i identyfikowałam się ze słusznym hasłem NIGDY WIĘCEJ WOJNY! Dziś to hasło wzbudza kontrowersje. Wojnę zaczynamy kochać, a przynajmniej lubić, bo dawno jej nie zaznaliśmy. Nie kochamy uchodźców, bo sami nigdy nimi nie byliśmy i nigdy nie leciały na nas bomby. Lubimy sobie postrzelać na Sylwestra i kiedy indziej, bo nigdy nie kuliliśmy się w lęku przed prawdziwymi strzałami, które zabijają i ranią. Oferujemy zwoje życie za Ojczyznę, bo jeszcze póki co nas nikt nie napadł. Maszerujemy tupiąc butami i wypuszczając czerwone race, bo nie zaznaliśmy tego, co oznacza prześladowanie i zagrożenie. Jesteśmy czupurni, jak dzieciaki wymachujące świetlnymi mieczami, wierzące w głębi duszy, że są prawdziwe.
Prawdziwa siła nie polega na tym, aby się im przeciwstawić, a na tym, aby przekonać. To mniej spektakularny sukces, wszak misjonarze więcej dzikich zrazili do siebie i ich krajów, niż przekonali do wyznawanej przez siebie religii. Prawdę mówiąc, aktualne odejście od wiary katolickiej też zawdzięczamy nachalnemu przekonywaniu perswazją i siłą (w co wpisuje się też zakaz handlu w niedziele, przewrotnie nazwany „wolnością od handlu”).
Dlatego sądzę, że więcej dobrego zrobię, pisząc to, co piszę, niż głośno przyłączając się do protestów w słusznych sprawach. Po prostu robię, co mogę i umiem, chociaż umieszczenie nakładki na zdjęcie i opublikowanie go na FB jest o niebo łatwiejsze i nikt mnie za to nie skrytykuje. Tak sądzę. (Wypada dziś krytykować za poglądy, a nie za ich wyraz).
A dlaczego synchroniczność? Tak już jest, że wszystko łączy się ze wszystkim. Jeżeli ktoś usiłuje na mnie coś wymusić, wprowadza mnie w stres, pod którego panowaniem pojawiają się w danej sprawie inne głosy i inne zjawiska (choć niektórzy twierdzą, że dobieramy je tendencyjnie z mnóstwa pojawiających się wokół). Niewątpliwie, bombardowanie informacjami sprzyja konieczności ich selekcji. Na przykład ja dziś zmagam się ze zmasowanymi atakami reklamy Black Friday; wszystko, cokolwiek kiedyś kupiłam, wraca do mnie, niechciane zresztą. Podobnie jak żądania zajęcia stanowiska w niewątpliwie słusznych (ale też i niesłusznych), sprawach.
Zakończę dramatycznym wpisem mojej koleżanki na FB:
„Tak, tego jadu jest tyle. Weszłam na jedną ze stron, dyskusja zażarta, nieważne czego dotyczyła. Ile w ludziach jadu, i po co. Ktoś porusza temat, a to idzie jak lawina, wyzwiska, hejty… Przykre.”
Na marginesie:
http://dobrewiadomosci.net.pl/20529-muzyka-wywoluje-u-gesia-skorke-znak-ze-twoj-mozg-wyjatkowy/
Czytam tytuł: Muzyka wywołuje u ciebie gęsią skórkę? To znak, że twój mózg jest wyjątkowy. Jedno zdanie poniżej już reklama: Masz grzybicę na nogach? Wokół inne : na emeryturze dobrze mieć pasję i pieniądze. Spice box – pojemnik na przyprawy. 75 % mniejszy rachunek na prąd. Inne z nich to: Dziecko urodziło się w 3 miesiące po śmierci matki. Sting zachwycony polską kuchnią. Smakują mu nasze kluski. Mężczyzna pokonał pieszo ponad 500 kilometrów itp Strona nosi tytuł „Dobre wiadomości”. Niewątpliwie niektórzy sądzą, że istotnie są dobre.
W kakofonii żądań i nalegań oraz zachęt, głośne wrzaski i protesty nie są właściwą metodą.
NIE PRZEKRZYCZYMY ICH, NAWET JEŚLI NIE MAJĄ RACJI