Do kogo się modlimy ( 2 część)

Jak już gdzieś wspominałam, rozstanie z moim dziadkiem, a właściwie wykluczenie z rodziny było bardzo spokojne, wyważone, ale przyjazne, jak czarna polewka podawana niechcianemu konkurentowi do ręki córki. Dziadek, w którego domu nie piło się alkoholu pod żadną postacią zlecił babci zakupienie butelki wina, którym napełniono kieliszki i wzniesiono toast z okazji wykluczenia mnie z rodziny. Miał on symbolizować fakt, że każdą zbrodnię można zmyć krwią. A zbrodnią było moje zaangażowanie polityczne, czyli w tym przypadku zapisanie się do ZMS – Związku Młodzieży Socjalistycznej.  Przy tej okazji usłyszałam, jakie to zbrodnie popełniali moi przodkowie, i że mogli je zmazać udziałem w jakimś powstaniu. Wbrew pozorom, mnie, ówczesną siedemnastolatkę bardziej związało to z rodziną ze strony ojca niż matki. Ale dziadek też miał swoje tajemnice, kto wie czy nie bardziej niepokojące w świetle głoszonych poglądów…

Więcej