Rozważania, wieści i dywagacje z prawego boku i lewej półkuli (3)

Stereotypy

W jednym z poprzednich odcinków usiłowałam rozprawić się z myśleniem stereotypowym. Moje wysiłki nie prowadziły do sukcesu, ponieważ nauczyłam się już, że unikając jednego stereotypu, popada się w inny. Podam przykład: za moich szkolnych czasów, a zapewne i teraz, matki koleżanek bardzo interesowały się innymi dziewczynami, z którymi ich córki lubiły przebywać lub się przyjaźniły. Wówczas jednak nie było niczym dziwnym wypytywanie koleżanek o ich rodziców; zawód, dochody, wykształcenie i poglądy. Ludzie mniej ukrywali się ze swoją ciekawością w sprawach innych ludzi i nie wstydzili się tego, jak teraz.

Pewna mama mojej koleżanki powiedziała przy jakiejś okazji, że ja nie będę nigdy dobrą żoną, ponieważ pochodzę z rodziny rozwiedzionej, a takie dziewczyny nie są nauczone właściwego postępowania w małżeństwie. Ta  jej opinia utkwiła w mojej pamięci na długo i wzbudziła wewnętrzny protest tak silny, że zawierając małżeństwo przyrzekłam sobie być bardzo dobrą żoną, wbrew panującym poglądom. Nie chciałam być oceniona stereotypowo i sama nie wiedząc o tym popadłam w inny stereotyp, dobrej żony. Miało to jednak niedobre skutki dla mojego przyszłego życia. Także nie wyszło na zdrowie moim dzieciom, ponieważ stereotypowa żona i matka zawsze uzgadnia swoje poglądy na wychowanie dzieci ze swoim mężem, prezentuje jednolitość, chociaż sama może myśleć inaczej. Żona także w imię dobrej atmosfery w domu i w szkole nie okazuje dzieciom, że ludzie poglądami mogą się różnić, mogą się spierać, a nawet kłócić. Dorośli powinni wobec dzieci trzymać jednolity front. Tak przynajmniej wówczas uważano jako warunek dobrego małżeństwa. Zgoda zawsze była priorytetem, osiąganym kosztem czegoś innego.

Pewien mój znajomy opisał na Facebooku to, co widział w strefie przygranicznej, a mianowicie samochód wojskowy, do którego załadowano ludzi i wywożono w nieznane, prawdopodobnie z powrotem do lasu. Skojarzyło mu się to z widokiem żydów wywożonych w czasie wojny z łapanek. Inna znajoma oburzyła się, że myśli stereotypami, a wyłazi z niego „pieprzone lewactwo”. Walcząc więc ze stereotypem, sama popadła inny stereotyp. Czy jest więc możliwe uniknięcie stereotypów i czy zawsze są one złem? Jak odróżnić dobre od złych, słuszne w danej sytuacji od niesłusznych lub zbędnych?

Matka mojej koleżanki częściowo miała rację; istotnie córki rozwiedzionych rodziców nie miały zbyt dobrego poglądu na dobre małżeństwo. Za to ja nie wiedziałam, że powinnam podążać w zupełnie inną stronę, mianowicie zrewidować pojęcie dobrego małżeństwa pod kątem lepszego odpowiadania na własne potrzeby, niż na potrzeby mojego męża. Ba, nie brałam ich w ogóle pod uwagę, co po latach sprowadziło mnie na drogę niezadowolenia z życia i bezsilności. Czułam się bezradna, ponieważ życie utraciło dla mnie wszelki smak i barwę. Zanim zrozumiałam, co się stało i jakie popełniłam błędy, odwrót  od nich nie był już możliwy, chociaż świadomość sytuacji nieco poprawiła mój nastrój i pozwoliła po latach odnaleźć własną drogę. Szkoda jednak, że dopiero wtedy, gdy nie miałam już zbyt wiele energii, by w pełni z wiedzy tej skorzystać.

Dzisiaj całe społeczeństwo tkwi w matni stereotypów pleniących się szerzej, niż dawniej, za sprawą mediów społecznościowych. Wymotanie się z nich nie jest łatwe, a w zasadzie niemożliwe. Chcąc powiedzieć coś własnymi słowami na temat sytuacji politycznej w naszym kraju, ocenić jakieś wydarzenia i odnieść się do nich, trudno znaleźć właściwe słowa i wyjść poza to, co mówi się powszechnie, słyszy w telewizji i czyta w gazetach. Rzadko komu udaje się dostrzec nowy aspekt spraw, określić stosunek do nich w sposób odmienny od powszechnie obowiązującego w danej bańce społecznej. Ponieważ poruszanie się między bańkami jest bardzo trudne albo wręcz niemożliwe, normalnemu człowiekowi, chcącemu uniknąć stereotypowego myślenia właściwie pozostaje bezradność.

Wydawać więc by się mogło, że nie walczą ze sobą poglądy, a walczą stereotypy, ponieważ stereotypy są tylko przybliżeniem, a nie realnymi sytuacjami; ich walka do niczego sensownego nie doprowadzi, stwarza tylko iluzje walczących stron o prawdzie i słuszności. Prawdy i słuszności zaprawdę w tym jest całkiem niewiele. Większość sytuacji jest niejednoznaczna, a tej niejednoznaczności nikt nie chce dostrzegać. Nawet gdy dostrzeże, stara się ją ograniczyć do kilku uproszczonych możliwości.

Przypomina mi to moją stację pogodową, w której rozróżnia się następujące stany: słońce, słońce i chmury, chmury, chmury i deszcz. Czujnik tej stacji umieszczony jest na parapecie i w zasadzie, gdy pada deszcz, mógłby on rozpoznawać ten stan na żywo. Jednakże autorzy algorytmu stan pogody wysnuwają z korelacji wysokości ciśnienia i wilgotności powietrza, co sprawia, że za oknem pada deszcz, a stacja pogodowa wskazuje pełne słońce, a co więcej nie dostrzega deszczu lejącego dzień i noc.

Dzisiaj nie wystarczy dziecko, które woła, że król jest nagi; ten obraz jest zbyt optymistyczny. Dziecka nikt nie będzie słuchał, bo jest głupie i naiwne. Nie wystarczy mądry człowiek, specjalista i wykształcony znawca tematu, ponieważ takich ludzi tym bardziej się nie słucha, jako zbyt odległych od naszego stereotypowego rozumienia świata. Wskutek tego nie ma nikogo, kto spojrzałby na politykę i tłoczące się wokół opinie  w sposób rzetelny, ale nieskażony stereotypami. Jednocześnie widoczne jest godne lepszej sprawy  uzależnienie od wypowiadania zdania, które uważa się za własne i przepychanie go na siłę.

Oglądam jako dobranockę audycję „Szkło kontaktowe” w TVN 24. Dzwonią tam zazwyczaj ludzie, którzy czują ogromną potrzebę wypowiadania się na aktualne tematy, jednakże mogą minąć miesiące tego codziennego programu, zanim trafi się ktoś, kto choć ma słuszne poglądy, ich słuszność wywodzi z własnych przemyśleń, a nie przeżywania cudzych stereotypów. Jednakowoż, gdyby autorzy audycji zrezygnowali z wysłuchiwania telefonów od widzów podejrzewam, że program ten nie miałby takiej popularności, na jaką zasługuje. Musi więc kłaniać się tak zwanemu przeciętnemu widzowi i schlebiać mu udając, że wypowiada mądre słowa, nawet kiedy bredzi głupio.

Nie umiemy myśleć i nie umiemy mówić własnymi słowami, ot co!

Ostatnio zapanowała moda na wierszowanie, tym łatwiejsza, że istnieją w internecie zestawienia możliwych rymów. Wysłuchiwanie owych wierszowanych stereotypów politycznych staje się już ponad moją wytrzymałość

Żyjąc w takim społeczeństwie łatwo uwierzyć, że sztuczna inteligencja jest całkowicie możliwe i osiągalna. Jeżeli tak, zapewne będzie na poziomie mojej stacji pogodowej, gdzie na czujnik pada deszcz, a ona deszczu tego nie rozpoznaje, ponieważ za prawdę uważa kombinacje ciśnienia i wilgotności powietrza. Taka pewnie będzie i sztuczna inteligencja – rozpozna wydumane połączenia, nie rozpozna rzeczywistości. Gdyby SI dysponowała tym wszystkim, co w trakcie mojego życia zapisałam i co zostało w związku ze mną zarejestrowane, około 75 procent mojej osobowości, a w każdym razie przeważająca wielość myśli i przekonań niestereotypowych nie znalazłaby odbicia. Osoba otrzymująca mojego cyfrowego bliźniaka nie musiałaby dowiedzieć się tego, jaka jestem naprawdę. Dotyczy to większości z nas.