Syndrom indyjskiego słonia

Podobno my, Polacy kochamy wolność. Czytam dzisiaj artykuł o granicy między wolnoscią a ekologią http://www.taraka.pl/granica_pomiedzy_wolnoscia_a_ekologia , gdzie przykładami dążeń wolnościowych są Balcerowicz i Korwin Mikke, a przykładem dążeń wolnościowych taka sprawa:

” Wydaje się, że Polacy jako tako mają zboczenie na punkcie wolności i są w stanie żarliwie jej bronić, kosztem wspólnoty społecznej, myślenia ekologicznego lub poszanowania osób słabszych lub tych, które niezbyt dobrze sobie radzą w życiu. Weźmy na warsztat dawny spór o wymianę energochłonnych żarówek 100 watowych na żarówki pochłaniające znacznie mniej prądu. Nawet jeśli wiązałoby się to z początkowo wyższymi kosztami eksploatacji, korzyści z tego rodzaju przemodelowania są niewątpliwe. Na szczęście Polak potrafi, nikt mu nie będzie odbierał wolności, żaden unionista nie będzie mu pluł w twarz i rozkazywał! „.

„… posiadanie samochodu kojarzy się z samodzielnością i wolnością, a także wysokim statusem ekonomicznym, tak niejedzenie mięsa może być niektórym wolnościowcom kojarzone z (a jakże!) poprzednią epoką komunizmu i tzw. lewactwem.”

Ja mogę dodać od siebie, że nakaz zapinania pasów w samochodzie, wożenia fotelików dla dzieci, jeżdżenia rowerem w kaskach, zakaz jeżdżenia w słuchawkach i rozmawiania w czasie jazdy przez telefon komórkowy, traktowane są jako zamach na wolność osobistą. Swego czasu jechałam ulicą Puławską w Warszawie z taksówkarzem oburzonym, że miałam coś przeciwko temu. żeby stojąc przed światłami, grał w jakąś komputerową grę, trzymając cały czas na kolanach otwarty laptop.

Zobaczmy więc, jak wychowuje się dzieci w poczuciu wolności. Dostarczycielką licznych ulicznych obrazków jest moja koleżanka, zawodowa niania. Dzisiaj opowiedziała mi o babci, prowadzącej malucha na szelkach, jak pieska na smyczy.  Kiedy szła wzdłuż ruchliwej ulicy, nie wydawało się to bardzo naganne – wszak dziecko mogłoby się wyrwać, a babcia nie dałaby rady jej zatrzymać.

Kiedy jednak dziecko usadowiło się w piaskownicy, babcia nie wypuściła smyczy z rąk. Inne dzieci trzymały się jak najdalej od tej pary, instynktownie widać nie lubiły przy zabawie nadmiaru kontroli dorosłych. Za którymś razem moja koleżanka nie wytrzymała i podeszła do babci. – Czy pani słyszała o syndromie indyjskiego słonia? – spytała. – W Indiach małe słoniątko przywiązuje się do drzewa i tak pozostawia. Słoniątko drepcze dookoła drzewa, na ile pozwala mu uwięź i potem, gdy już mógłby poruszać się samodzielnie, nie robi tego, nauczony, że zawsze ma smycz, która go ogranicza. Czy chce pani, żeby dziecko było całe życie ograniczone jak ten słonik?

Babcia nie odpowiedziała, ale dalej trzymała dziecko na uwięzi. Wyobrażam sobie, że dziewczynka, cicha, posłuszna i grzeczna, nigdy nie wyrywajaca się, zapewne związana bardzo uczuciowo z babcią, wyrośnie na młodą kobietę bez trudu pływającą wśród ławicy takich jak ona, łatwo wpadającą w sidła mężczyzn z ławicy jednego gatunku i nie potrafiącą nic innego, jak cierpliwie znosić niedogodności małżeńskie lub konkubenckie, jakie jej się przydarzą w tym związku. Za to będzie gorąco protestować, kiedy ktoś odbierze jej wolność wychowywania i karcenia swojego dziecka.

Z Wikipedii: By Photography by Semnoz – Praca własna, CC BY-SA 3.0, https://commons.wikimedia.org/w/index.php?curid=210084