Kiedy samotnemu człowiekowi pęknie grzejnik i cieknąca woda tworzy kałuże, pochłaniające z każdą chwilą zasoby czystych ręczników, w oczekiwaniu na przybycie pana hydraulika, pozostaje jedynie czytanie (ze zrozumieniem) wywiadu Johna Hydea Prestona z Gertrudą Stein w sierpniu 1935 roku. Poniekąd wszystko było tak jak dziś, jedynie cztery lata dzieliło rozmówców od czasów, gdy nie tylko pan hydraulik ale i wszelkie inne dywagacje przestały mieć sens. Musiało upłynąc 84 lata, aby zblakły problemy nurtujące ludzi ( z tymi, których przedstawicielem jest osobnik usuwający wszelkiego rodzaju prywatne awarie) i żebyśmy poczuli potrzebę oderwania się od codzienności skrzeczącej i powrócenia do rozważań o tym, co wydobywa się z jądra człowieka. Jak mówi Ewa Seydlitz, znawczyni symboli tebańskich – czym rzyga człowiek, gdy nie jest już w stanie utrzymać swej świadomości wewnątrz siebie. Dla Tebańczyków pojęcie rzygania miało inne znaczenie niż dla nas (to uwaga w kierunku tych którzy skrzywią się na moje porównania z niesmakiem). Ale posłuchajmy, co mówi o twórczości Gertruda Stein ( w antologii „Wywiady prasowe wszech czasów” wyboru i opracowania Christophera Silvestera, wyd. „Iskry” 2005. ):
„Myśl o pisaniu w kategoriach odkrywczych, co oznacza, że akt tworzenia musi się dokonywać między piórem a papierem, nie wcześniej w myślach ani potem przy przeróbkach. Tak, w myślach, a nie podczas starannego namysłu. Wynik pojawi się na papierze, jeśli w ogóle coś ma się pojawić i jeśli ty na to pozwolisz, bo jeżeli masz w sobie cokolwiek, doznasz nagłego twórczego poznania. Nie będziesz wiedział, jak się to stało, a nawet czym było, ale to będzie twórczość, która spłynie z pióra. wyłoni się z ciebie, a nie z architektonicznego rysunku rzeczy, której dokonujesz. Technika nie tyle jest kwestią formy czy stylu, ile sposobem, dzięki któremu powstaje forma lub styl, i metodą na ich powtarzanie. Kiedy zamrozisz fontannę, zawsze będziesz miał lodową strugę, strzelającą najpierw w powietrze, a potem opuszczającą się łukiem – co do tego nie ma wątpliwości – ale więcej już z niej się nie poleje. Jestem w stanie powiedzieć, jak ważne jest dysponowanie twórczym poznaniem. Nie możesz przeniknąć do lędźwi i uformować dziecka; ono tam jest, same się rozwija i wydobywa na zewnątrz jako całość”
(portret Gertrudy Stein pędzla Picassa)
Nieco dziwne jest dyskutowanie ze słowami dawno nieżyjących osób, które padły blisko wiek temu, jednak czytając je odkrywam, jak bardzo odeszliśmy od rozumienia literatury (i innych sztuk także) jako twórczości, a zaczęliśmy pojmować ją podobnie do zawodu hydraulika, rzemiosła potrzebnego w codzienności, twórczość odstawiając do przegródki psychologicznej. Błąka się tam gdzieś w kategorii podświadomosci i jest zupełnie zbędna współczesnemu pisarzowi, chcącemu żyć z pisania. Współczesna literatura coraz rzadziej jest twórczością, a coraz częściej sprowadza się wyłącznie do tego, co ongiś pisarze uznawali za kolejny etap, czyli obróbkę tekstu, dostosowanie go do wymogów ortografii, stylu i jasności przekazu, uzupełniona oczywiście o trendy aktualnej mody. Znajomość tych ostatnich zawdzięczam subskrybcji wskazówek dla pisarzy hojnie rozsyłanych przez pewne wydawnictwo. Ostatnio informuje ono, że mile widziane na odwrocie książki jest publikowanie profesjonalnej galerii zdjęć. Brzydka, stara Gertruda, z całym swoim intelektem i osobowością nie miałaby szans.
Smutne to, ale prawdziwe. Jednak w świetle wpisów czytelników książek na jednej z grup zainteresowań na facebooku trudno się dziwić pisarzom, że nie kierują się wewnętrzną pasją, a ekonomicznymi prawidłami popytu i podaży. Kiedy wiedzą, czego domagają się czytelnicy, na przykład:
- Chętnie przeczytam książkę, w której są co najmniej 3 osoby zamordowane. Co możecie polecić?
- Kupiłam po taniości na czas sesji.
- Szukam książek w których starszy facet zakochuje się w młodszej dziewczynie.
- Mi chodzi o zagadki z religią w tle w stylu w jakim pisze Dan Brown.
- Może ktoś mi poleci jakąś straszną książkę o nawiedzeniach, duchach tak by się mega wystraszyć.
- Poszukiwana książka z soczystą akcją i romansem w tle. Pytanie: Jak wygląda soczysta akcja? Odpowiedź: Zabijanie czy coś. Ktoś przytomny polecił „Wielką księgę soków”.
Cóż, hydraulicy literatury są na czasie, jak nigdy wcześniej.
Pani Kasiu, pani wzdycha nad tym, co ludzie czytają (lub chcą czytać), podczas gdy głównym problemem w naszym społeczeństwie (w porównaniu np. do czeskiego) jest nieczytanie w ogóle niczego.
Według badań biblioteki narodowej:
„Blisko 40 proc. Polaków nie rozumie tego, co czyta, a kolejne 30 proc. rozumie w niewielkim stopniu. Co dziesiąty absolwent szkoły podstawowej nie potrafi czytać. Aż 10 mln Polaków (ok. 25 proc.) nie ma w domu ani jednej książki. Analfabetą funkcjonalnym jest co szósty magister w Polsce. 6,2 mln Polaków znajduje się poza kulturą pisma, czyli nie przeczytało nic, nawet artykułu w brukowcu. 40 proc. Polaków ma problemy z czytaniem rozkładów jazdy czy map pogodowych.”
Nawet politykom podczas kampanii wyborczych zabrania się pokazywania się z książką w ręku, bo to obniża poziom poparcia wyborców…
Pozdrawiam
Przez wiele lat wydawało mi się, że można zaczynać przygodę z książką od literatury niskiego lotu i dojść w końcu do dobrej literatury, bowiem te prymitywne czytadła po jakimś czasie zaczynają nużyć i szuka się czegoś na wyższym poziomie. Niestety, zgadzam się z Panią i doskonale widzę, że zalew książek śmieciowych tylko zabiera odwagę tym, którzy poszukują literatury wartosciowej. Ale dzieje się to w większości dziedzin życia i sztuki – proszę spojrzeć na film. Znalezienie czegoś w formule innej niż gangsterskie porachunki i zabijanie jest bardzo trudne. Proszę popatrzeć na budowane pomniki – chociażby na te odtwarzające postaci, nie mówiąc już o symbolicznych. Nie mówiąc już o wykwitach myśli architektów jak np. projekt k-tower, o którym tak głośno, stwarzający wrażenie, że obie wieże zaraz zaczną bijatykę. Wydaje mi się że czytanie złej literatury i ogladanie paskudnych widoków psuje nasz gust jako społeczeństwa, dlatego warto czasem przypominać o istnieniu lepszych form wyrazu. Ale optymistką nie jestem.