Wieści spod celi

Osadzony w areszcie, z którym koresponduję, wysyła taki biuletyn „Wieści spod celi”, który rozsyłany jest w postaci skanów lub fotografii bliskim i znajomym. Jest to osoba wykształcona, zrównoważona, starająca się dostrzec wszystkie aspekty, negatywne i pozytywne aresztowania. On sam podchodzi do swojej sytuacji filozoficznie – widząc w niej i dobre strony: uregulowanie stanu zdrowia, na które nigdy nie miał czasu, czas na refleksję, przemyślenia, oderwanie się od różnych bieżączych konieczności, fakt, że wiele spraw się rozwiązuje samoistnie bez potrzeby angażowania się w nie. Pozwala mu to traktować wiele spraw z humorem, ale nie sprawia, że osoba czytająca poszczególne numery tego biuletynu, uznaje sytuację aresztowanych w Polsce za normalną, pożąaną i optymalną. O, co to, to nie.

W naszym społeczeństwie funkcjonuje stereotyp PRZESTĘPCY. Jest to szerokokarki, ogolony na łyso, wytatuowany drab, którego pięści albo narzędzia służą do zadawania krzywdy otoczeniu, bez wyboru. Ktoś, kto odwiedza osadzonych w areszcie , przeżywa zdziwienie. Nie ma tam takich osób! No, może gdzieś jeden, w jakimś kącie, ale i tak nie do końca typowy.

Na widzeniach pełno jest wątłych tatusiów licznych, drobnych dzieci, brzuchatych starszych panów i nie zwracających niczyich uwagów szaraczków. O takich mówiono mi zawsze w domu, że są to „ofiary losu” – za mało znaczą i umieją, żeby nie podpaść. Czytam o nich w w/w. Biuletynie.

Ot, starszy gospodarz ze wsi, oskarżony przez rodzinę, chcącą zawładnąć jego majątkiem, zanim jeszcze dziadek umrze, oskarżająca go przed prokuratorem, że dręczył swego psa, poprzez obcięcie mu uszu i ogona. Materiał dowodowy (zebrany przez zwolenników) ukazuje, że rzeczony pies ma uszy i ogon, tyle, że słabo widoczne, bowiem cwana rodzina goni domorosłych fotografów sprzed posesji. Zabawne, nie?  Ale człowiek siedzi już 10 miesięcy, jak by nie było. Młyny sprawiedliwości mielą powoli; żaden minister sprawiedliwości nie zmusi prokuratora, żeby, zanim oskarży biedaka, udał się i dowodnie obejrzał rzeczonego psa. Koledzy z celi żartują z każdej przysłanej człowiekowi fotki, że wprawdzie pies ma uszy i ogon, (możliwe, że doczepione plastrem na potrzeby materiału dowodowego), ale za to nie ma innej ważniejszej części, czyli organów rozrodczych… Adwokat nieszczęśnika oświadczył, iż nie może stawić się w Sądzie 26 października, ponieważ musi zapalić świeczki na grobie, a poza tym w terminie owym jest duży ruch na drogach. Alternatywny termin listopadowy – 13-go, też nie jest pewny z racji określkonych narodowych przesądów dotyczących 13-tki, co powoduje, że nieszczęśnik od psa bez uszu i ogona może posiedzieć jeszcze dłużej… Obrońcy nie przyszło na myśl, że chłopina też miałby ochotę postawić jakieś świeczki na czyimś grobie i wypić krzynkę za duszę nieboszczyka…

Ot, wewnętrznoaresztowe spory. Trwa intensywna walka ze zbyt ciężkimi paczkami na wypisce (dla niezorientowanych: rodzina przekazuje pewne kwoty na konto, z których część środków jest przechowana do wyjścia z aresztu, a część obdarowany może przeznaczyć na zakup w kantynie, zwłaszcza art. spożywczych). Ponieważ nie można przesyłać paczek spożywczych, jest to jedyna droga dla zapewnienia art. dietecznych np.cukrzykom, nietolerującym glukozy, cholesterolu, laktozy, glutenu  i innym uczuleniowcom, tudzież wegeterianom i  „francuskim pieskom” – wg terminologii mojej mamy – (bez wegan, jako że kantyna więzienna nie zapewnia świeżyzny). Nie można zakupić suschi, ale też ogórków, pomidorów i takich tam fanaberii, jak: szczypiorki, czy koperki. Wracając jednak do paczek. Ponieważ w areszcie nie ma windy, delegowani do tej pracy muszą nosić paczki na 4 piętro po schodach. Z niezrozumiałych dla mnie powodów w biuletynie napisano, że wprawdzie paczki będą lżejsze, za to w zamian muszą nosić na górę wagę i że bilans wychodzi na zero. Nie byłabym tego tak pewna, jak wskazuje prosta rachunkowość, bilans musi uwzględnić ilość zaopatrywanych, kwoty im przysługujące i aktualne widzimisię właścicieli kantyn. Takoż zapewne warunki przetargu na ich prowadzenie. O tym traktuje kolejne doniesienie.

W wyniku jesiennej ofensywy mającej na celu zdyscyplinowanie niezdyscyplinowanych (z definicji) więżniów ograniczono asortyment towarów w kantynie. Akurat mojemu korespondentowi nie ciążył koperek albo szczypiorek, czy nawet kminek (bez którego ja żyć nie mogę, a który zapewne poprawiłby znacząco jakość powietrza w celach), a wyrzucenie ze zbioru dostępnych towarów kiełbasy wiejskiej, podobno jedynej, składającej się z mięsa, jako że pozostałe składają się tłuszczu. Wśród osadzonych szerzą się teorie spiskowe, a jedna z nich głosi, że owe pokłosie „dobrej zmiany” należy łączyć z osobą minister Zalewskiej, co dowodnie widać, gdy zmienia się słowo „tornister” na słowo „kiełbasa”, a słowo „szkoła” na słowo „więzienie”.

Podobno w areszcie zwiększyła się populacja taksówkarzy. Jest to wynikiem zmiany stausu zamówień na dowóz świeżej pizzy na „białą pizzę”. Nie tłumaczę, o co chodzi, bowiem w moim mieszkaniu jest mi wygodnie, nawet gdy nachodzą mnie monterzy anten zbiorczych, mogąch przy okazji montować podsłuchy. Jak nie wiecie, poszukajcie w internecie.

Mój korespondent donosi mi, że sukcesem aresztu jest spadek jego wagi o 34 kg i że nieprawdą jest iż zawdzięcza to codziennemu spożywaniu mortadeli.

W numerze 3 „biuletynu” tematem przewodnim stała się sprawa przezroczystej taśmy klejącej. W tym przedszkolu uznano ją za artykuł zakazany, jako że wychowawczynie zaklejały dzieciom gębusie, a więc więźniowie mogą tym bardziej. Ponadto taśma owa służy cenzurze do zaklejania odklejonych listów (chwała jej za przepuszczenie tych numerów biuletynu – kuda jej do cenzury PRL-u!), możliwe że ktoś podrobiłby ocenzurowanie wieści za pomocą gotowanego jajka odbijając pieczątkę, a potem zaklejając rzekomo odklejony list. Biuletyn donosi, że trwają negocjacje z wychowawczynią w kwestii zmiany tego stanowiska. Mój korespondent twierdzi, że pani Wychowawczyni reprezentuje pogląd iż ona też jest  „kryminalistką” zapominając o tym. ze tylko przez 8 godzin i że chętnie z nią by się zamienił i mataczył przez pozostałe 16 godzin, wychowując w prawdzie i słuszności ludzkość przez 8 godzin. Tu dodam od siebie: Czyż wynik ok 30% zwolenników PiS nie odzwierciedla tego podziału doby na 3 sekwencje narodowego światopoglądu? W 1/3 doby Bóg, honor i ojczyzna, w 2/3 moje życie prywatne, wolność Tomku od szczepionki!

c.d.n

Dla rozrywki :

http://kartkawkratke.eu/kategoria/pocztowki